niedziela, 29 stycznia 2012

Dom Nocy. Wybrana

Phyllis Christine Cast i Kristin Cast - "Dom Nocy. Wybrana", Wydawnictwo Książnica

Kontynuacja cyklu Dom Nocy [recenzje pierwszych dwóch tomów odpowiednio TU (Naznaczona) i TU (Zdradzona)]. Mówi się, że pierwsza część jest zazwyczaj najlepsza, ja śmiem twierdzić, że to właśnie ona była najgorsza, a do tej pory za najbardziej interesującą uważam Wybraną.

Początkowo mimo wszystko zapowiada się nieco nudno. Zoey obchodzi urodziny 24 grudnia i wobec faktu, że tego dnia przypada Gwiazdka, prezenty, które zawsze otrzymywała były połączeniem tych dwóch okazji. Sama jubilatka ma tego dość, ale i tym razem podarki - te od przyjaciół - mają charakter bożonarodzeniowy.

Dopiero potem robi się ciekawie. Zoey wie, że tylko ona może uratować swoją przyjaciółkę, która przeistoczyła się w Nieumarłą. Jednak i ona sama ma kłopoty. Musi wybierać między trzema chłopakami: jeden z nich to człowiek, drugi adept, a trzeci to już w zasadzie nie chłopak, lecz mężczyzna, i to w dodatku nauczyciel. W dodatku nie może nawet poradzić się swoich przyjaciół, ponieważ wiele spraw musi pozostać w sekrecie. Nieoczekiwanie pojawia się ktoś, komu Zoey może zaufać, ktoś, kogo i ja nigdy bym o to nie podejrzewała...

Trzeci tom jest jak dotąd najlepszy, zwłaszcza pod względem wydarzeń. Mamy tu nie tylko smętne "Och, co ja pocznę, mam trzech facetów i nie wiem kogo wybrać?!" (to oczywiście tylko moja interpretacja tegoż kłopotu bohaterki), ale i akcję, namiętność, zdradę, tajemnice... Są nieoczekiwane zwroty akcji, dobre tempo i niespodziewane zakończenie. Autorki tym razem się postarały i muszę przyznać, że niecierpliwie czekam aż zacznę czytać kolejną powieść z tej sagi. Mam nadzieję, że będzie równie dobra, ba, nawet lepsza. Na szczęście książka stoi na półce od bodajże roku (bez przerwy pożyczana innym w końcu wróciła do mnie, więc mogę ją wreszcie przeczytać!), także obejdzie się bez nerwowego pędzenie do biblioteki czy Empiku ;).

czwartek, 26 stycznia 2012

Pamiętnik księżniczki. Gwiazdkowy prezent

Meg Cabot - "Pamiętnik księżniczki. Gwiazdkowy prezent", wydawnictwo Amber

źródło: amber.sm.pl
"Pamiętnik księżniczki" to seria książek pisanych w formie dziennika. Jeszcze jakieś pięć lat temu szalałam za  nimi, ale po jakimś czasie motyw "księżniczek" przejadł mi się na rzecz motywu wampirów (który również zdążył mi się znudzić). Ostatnio jednak siostra wypożyczyła jedną z tych książek w swojej szkolnej bibliotece, więc i ja ją przeczytałam.

Mia Thermopolis to księżniczka Genowii, księstwa europejskiego. Jak co roku spędza święta w rzeczonym państewku, w tym roku jednak zachodzi pewna zmiana. Na święta przyjeżdża jej przyjaciółka Lilly wraz z bratem Michaelem, który jest chłopakiem Mii. W czasie tych świąt sporo się wydarzy, począwszy od kłopotów Lilly z etykietą obowiązującą w pałacu, skończywszy na temacie prezentów gwiazdkowych i dylematów z nimi związanych. Czy Boże Narodzenie okaże się katastrofą, czy też będzie najpiękniejsze jak dotąd?

I cóż mogę powiedzieć. Napisać, właściwie. Nie jest to lektura ubogacająca. Szczerze mówiąc, to jest książka, która kompletnie nic nie wnosi w nasze życie. Zdumiewające, jak bardzo zmieniają się opinie i gust czytelniczy wraz z wiekiem, prawda? Jeszcze wtedy, gdy byłam "Pamiętnikiem..." zauroczona, z pewnością oświadczyłabym, że ta książka jest świetna. A dziś? Moje zdanie już znacie. Dodam, że jest tam kilka zabawnych zdarzeń, ponadto jest to z pewnością książka, którą zainteresują się dziewczynki w wieku 9-13 lat. Ale starszym nie polecam.

środa, 25 stycznia 2012

Dzielny Despero

Kate DiCamillo - "Dzielny Despero", Philip Wilson

Kate DiCamillo to bestsellerowa amerykańska autorka pisząca dla dzieci. Obsypana nagrodami, każda jej powieść zajmuje pierwsze miejsce w rankingach i utrzymuje się na nich przez wiele tygodni. To zobowiązuje - gdy więc natknęłam się na "Dzielnego Despero", przy okazji sprawdziłam, czy rzeczywiście ta książka jest tak wspaniała, jak mówią. I nie zawiodłam się.

Historia dzielnej myszki, księżniczki Pi, zupie i szpulce nici rozpoczyna się narodzinami rzeczonej myszki. Niezwykłej myszki. Myszki z wielkimi uszami. Oraz z zamiłowaniem do muzyki i nieprzestrzegania mysich zasad uwzględnionych w kodeksie postępowania. Właśnie to zamiłowanie oraz to, że został przyłapany na kontakcie z ludźmi sprowadza na niego zgubę: zostaje zesłany do lochu.

-(...) Zgodnie z nakazami prastarego prawa myszy zamkowych będziesz zesłany do lochu. Do szczurów, dokładniej mówiąc. (...)
-Powiedzcie, proszę, co się z nim stanie? Co będzie z moim syneczkiem? (...) Powiedzcie mi - nalegała Antoinette.
-Szczury - odezwał się pierwszy kaptur. (...)
-Zjedzą go szczury - wyjaśnił drugi kaptur.
-Ach - westchnęła Antoinette. - Mon Dieu.

Kiedy jednak dochodzą do niego wieści, że księżniczka Pi znajduje się w niebezpieczeństwie, Despero zdaje sobie sprawę, że musi ją uratować. Tak, ta właśnie mała myszka o wielkim sercu i odwadze.

Książka jest pełna pięknych cytatów (część z nich do zobaczenia TU i TU).Wzrusza, rozśmiesza, sprawia, że nie można się oderwać. Autorka doskonale połączyła ze sobą trzy światy: świat zwierząt, świat zwykłych ludzi i tych "wyższych rangą i urodzeniem" (rodzina królewska). I opowiedziała historię, która naprawdę wciąga.

Jest to bajka, która łączy pokolenia. Uczy i bawi. I przede wszystkim pokazuje, że nieważne, na jakiego się wygląda. Ważne, kim się jest.

sobota, 21 stycznia 2012

Lato Joanny

Małgorzata Cichalewska - "Lato Joanny", Wydawnictwo Telbit

Wydawnictwo Telbit jak na razie jest moim ulubionym. Nie podlizuję się, bo nawet nie mam powodu. Po prostu każda książka tego wydawnictwa, z którą miałam przyjemność się zapoznać, okazywała się niezmiernie ciekawa, wciągająca. Tak było również i teraz.

"Lato Joanny" to powieść dedykowana młodzieży. Myślę, że mogą po nią sięgnąć również starsi. Ja zresztą uznaję, że nie ma ograniczeń wiekowych, że niektóre książki nadają się i dla młodszych i dla starszych. Główną bohaterką jest oczywiście Joanna, co mamy zaznaczone w tytule. Dziewczyna pochodzi z Jagiełkowa, niewielkiej wsi na Mazurach. A skoro jest ona, to musi być też ON. I jest. Rodowity warszawiak, uciekł ze stolicy przed zgiełkiem w poszukiwaniu spokoju i bezpieczeństwa. Ich drogi się krzyżują. Mogłoby się wydawać, że czeka ich wielka miłość i happy end, ale pojawiają się wątpliwości i problemy. Tomasz ma czterdzieści lat, Joanna zaś jest studentką z planami na przyszłość - może nie do końca sprecyzowanymi, ale jednak. On zaś ma za sobą bolesną przeszłość i próbuje otoczyć się ochronną barierą, do której dopuszcza tylko Joannę. Jak to zwykle bywa - wścibskie sąsiadki zaraz wtykają nosy w nie swoje sprawy i wkrótce cała wieś trąbi o romansie młodej dziewczyny z przyjezdnym czterdziestolatkiem.

Czy zauroczenie okaże się prawdziwą miłością, która nie podda się osądom? Czy Joanna dojdzie jednak do wniosku, że nie warto marnować sobie życia dla mężczyzny, który mógłby być jej ojcem i wycofa się? A może Tomasz odsunie się, nie chcąc, by dziewczyna zawracała sobie nim głowę?
Tak, tak, miłość to wątpliwości, pytania, niepewności... Ale mamy w tej książce miłość nie tylko pomiędzy kobietą a mężczyzną, ale również miłość matki do dzieci czy Joanny do miasta Torunia... Autorka podaje nam przykłady, że miłość może być różna i wiele oznaczać.

Książkę czytało mi się wyjątkowo łatwo i przede wszystkim przyjemnie. Przyciągnęła moją uwagę już od pierwszej strony. A potem po prostu czytałam i czytałam, i nie zwróciłam uwagi, jak szybko pochłonęłam ją całą... Polecam!

środa, 18 stycznia 2012

Smerfy - seria książek

Peyo - "Dziwny Smerf", "Smerf dyktator", "Smerfomaszynka-pogodynka", Egmont

Pamiętacie piękne kreskówki o Smerfach emitowane wieczorami przez TVP w ramach dobranocki? Szczerze ubolewam nad tym, że Smerfy dostały teraz nowy wygląd - nowoczesny, cyfrowy. I naprawdę on mi się nie podoba - okej, możecie mnie na te słowa obrzucić błotem, ale takie są moje odczucia.

Ale notka nie ma być wcale o filmie czy kreskówce, ale o książeczkach wydawnictwa Egmont. Przeczytałam ostatnio trzy, z czystej ciekawości oraz dlatego, że zmęczona poprawianiem ocen przed końcem semestru i uczeniem się na bieżąco do kartkówek i sprawdzianów, nie miałam siły na ambitniejszą lekturę (co od dziś już poprawiam! :)) Smerfne historyjki są dla mnie czymś w rodzaju powrotu do dzieciństwa, które tak szybko minęło (no tak, nie mogę narzekać, bo jestem nastolatką, ale beztroskie czasy dzieciństwa już za mną...).

Dziwny smerf to historia smerfa, który chce podróżować po świecie. W wiosce zwyczajnie mu się nudziło. Postanowił więc, że opuszcza to miejsce, więc Papa Smerf dał mu magiczny gwizdek. Niezwykłą właściwością tego przedmiotu było to, że jeśli smerf znalazłby się w niebezpieczeństwie, po zagwizdaniu natychmiast znajdywał się z powrotem w wiosce. Dziwny smerf rozpoczął swoją wędrówkę i wkrótce natknął się na kogoś zupełnie nieoczekiwanego...
Smerfomaszynka-pogodynka to wynalazek Pracusia. Gdy deszcz pada nieprzerwanie od kilku dni, sprytny smerf postanawia stworzyć maszynkę, która będzie regulować pogodę. Ustawiona zostaje oczywiście na słońce. Nastają dni pięknej pogody i wszyscy są zadowoleni... Ale po kilku dniach deszczu zaczyna po prostu brakować. I, jak to trafnie ujęto na tylnej okładce książki, nie można mieć naraz i słońca, i deszczu...
Smerf dyktator opowiada o tym, jak Papa Smerf musiał udać się w poszukiwanie roślin, zaś jego miejsce jako przywódcy smerfów zajął Ważniak. Tak, tak, to ten przemądrzały smerf, którego nie wszyscy lubią (podejrzewam, że większość ;-)) - mnie zaś irytował szczególnie (to gdy jeszcze parę lat temu oglądałam bajkę ;)). Ważniak postanawia zbudować sobie rezydencję, ale nie robi tego sam - smerfy pracują w pocie czoła i wkrótce powstaje piękny pałac, do którego dyktator wprowadza się. Czy jednak wszystkie smerfy to zaakceptują?

Przyznam, że najbardziej podobały się mi dwie pierwsze książeczki, a więc Dziwny smerf i Smerfomaszynka-pogodynka. Historyjki są pełne ślicznych rysunków pana Peyo, tekst jest pisany dużymi literami i niewiele go na jednej stronie - wobec czego są to książeczki idealne dla tych dzieci, które rozpoczynają swoją przygodę z "poważnym" czytelnictwem ;) oraz dla wszystkich, którzy lubią smerfy. Nawet dla dorosłych - przypomną sobie dzieciństwo i smerfy sprzed... hm... "ataku techniki cyfrowej"...

sobota, 14 stycznia 2012

Najpiękniejszy dar

Lurlene McDaniel - "Najpiękniejszy dar", Lucky

Myślałam, że ta niewielkich rozmiarów - zarówno w liczbie stron, jak i ogólnym wydaniu - książeczka będzie lekką, odstresowującą lekturą, po którą można sięgnąć, przeczytać i zacząć narzekać, że była błaha i w niczym nie różniąca się od innych książek młodzieżowych. Myliłam się w swoich przypuszczeniach.

Susanna Scanland zwana Sissy to główna bohaterka książki. Jej starsza siostra Briana zwana Bree pewnego dnia ucieka z domu, by wraz ze swoim chłopakiem rozpocząć życie w Hollywood. Sielanka nie trwa zbyt długo: po jakimś czasie dziewczyna powraca do Duncanville i okazuje się, że... jest w ciąży. Matka chce, by dziecko zostało oddane do adopcji, ale sprawy się komplikują - Bree trafia do szpitala... Dalej nie zdradzę, bo nie chcę psuć Wam przyjemności czytania.

Książka niby krótka, a wzbudziła we mnie tyle emocji... Od złości na matkę Bree i Sissy za to, że chciała oddać dziecko do adopcji przez niedowierzanie dalszymi wydarzeniami aż po wzruszenie w przedostatnim rozdziale... Opowieść porusza ważne tematy: nastoletnie ciąże oraz problem adopcji. Ja mimo wszystko nie zdecydowałabym się na oddanie dziecka do wychowania komuś innemu - a Wy?

O treści mogę się wypowiadać w samych superlatywach, o okładce również, bo jest bardzo ładna, ale jeśli chodzi o wydanie, to, niestety, nie jest tak słodko. O pomstę do nieba wołają błędy interpunkcyjne i literówki prawie na każdej stronie! Początkowo dało się to znieść, bo w każdej prawie książce znajdziemy parę literówek. Ale żeby zdarzało się to notorycznie?! Okropnie mnie to drażniło, więc ostrzegam - przygotujcie się na masę takich właśnie błędów.

I owszem, polecam, ale tylko jeśli chodzi o treść...

czwartek, 12 stycznia 2012

Blondynka na Zanzibarze

Beata Pawlikowska - "Blondynka na Zanzibarze", National Geographic

Niewielkich rozmiarów książeczka, która może zmieścić się w kieszeni (w mojej się zmieściła ;)). Blondynka - czyli Beata Pawlikowska - w serii swoich "Dzienników z podróży" zabiera nas na wycieczkę dookoła świata, odwiedzamy wszelakie zakątki i poznajemy tajemnice dotąd nieodkryte. Tekstom towarzyszą często zabawne rysunki i piękne fotografie.

W "Blondynce na Zanzibarze" autorka przedstawia nam cudowny Zanzibar, wyspę w pobliżu Afryki zwaną rajem na ziemi. Dlaczego rajem? Wystarczy spojrzeć raz na piękne piaszczyste plaże, by się zakochać. Ja po przeczytaniu tej książeczki (jakieś pół roku temu) miałam "fazę" na Zanzibar. I mam nadal. Marzę, żeby tam pojechać. Zobaczyć na własne oczy na przykład Kamienne Miasto, ale przede wszystkim te plaże...

W książce znajdziemy wszelakie historie: od zwykłych, po niezwykłe. "Słodkie" i "gorzkie": Zanzibar to nie tylko "raj", słynie on również z handlu niewolnikami - dziś wprawdzie zakazanym, ale niegdyś... Znajdziemy informacje o roślinach i przyprawach tam rosnących. Opowieść o arabskiej księżniczce. A także to, co mnie totalnie zaskoczyło - pochodzenie Fredd'ego Mercurego, wokalisty zespołu Queen - tak, on pochodził właśnie z Zanzibaru!

Nie jest to zwykła książka podróżnicza, autorka nie zdaje nam nudnej relacji z pobytu na Zanzibarze. Beata Pawlikowska postarała się i stworzyła serię, która zaciekawi nawet tego, kto za podróżami nie przepada. Po lekturze jednej z tych książeczek z pewnością niejeden domator zapragnie znaleźć się poza swoim mieszkankiem ;-)

sobota, 7 stycznia 2012

Dom Nocy. Zdradzona

Phyllis Christine Cast i Kristin Cast - "Dom Nocy. Zdradzona", wydawnictwo Książnica

Po rozczarowaniu pierwszą częścią cyklu, po drugą sięgnęłam ostrożnie. Nie chciałam znów się zawieść, zwłaszcza, że gdy czytałam ją półtora roku temu (na wakacjach w 2010r.) bardzo mi się podobała. A tak samo było z "Naznaczoną", lecz po ponownym zapoznaniu się z treścią pierwszego tomu cyklu o szkole wampirów, miałam pewien niedosyt i, krótko mówiąc, rozczarowałam się.

W drugim tomie Zoey - główna bohaterka, przewodnicząca szkolnej organizacji Cór Ciemności - zmaga się z nowymi problemami. Odkrywa, że nie tylko ona ma okropnych rodziców, co wcale jej nie pociesza, flirtuje ze swoim nauczycielem Lorenem, choć ma dwóch chłopaków (jeden to człowiek, drugi wampir)... A to nie wszystko. Dochodzą informacje o zaginięciu kilku ludzkich nastolatków, z którymi Zoey była w pewien sposób związana... Dziewczyna czuje, że dzieje się coś strasznego, w tym przekonaniu utwierdzają ją kolejne zdarzenia - tych już jednak nie zamierzam Wam zdradzić, by nie psuć przyjemności z czytania i odkrywania nowych tajemnic.

Napisałam "przyjemności", bo drugi tom rzeczywiście jest lepszy od poprzedniego. Wprawdzie mniej więcej do strony 190 książka jeszcze jest nudnawa i chociaż wprowadzane są już elementy sensacyjne, takie właśnie jak zaginięcie nastolatków, to wciąż można odnieść wrażenie, że jest to zwyczajna "młodzieżówka". Ale potem akcja zdecydowanie się rozkręca, pojawił się też moment, gdzie naprawdę się rozpłakałam, a zdarzyło się to gdy czytałam rozdział dwudziesty drugi. Dalej zagłębiałam się w lekturę już bez przerwy, tak mnie wciągnęła. I po przeczytaniu od razu sięgnęłam po kolejną część - "Wybraną".

Mogę więc powiedzieć, że opinii sprzed półtora roku nie zmieniam. Książka podobała mi się i cieszę się, że postanowiłam przeczytać cykl "Dom Nocy" w 2012r. (ranking TOP 10 TUTAJ), bo myślę, że niejedna jeszcze książka pozytywnie mnie zaskoczy.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Koszmarny Karolek i wampirozombi

Francesca Simon - "Koszmarny Karolek i wampirozombi", Znak Emotikon

Książeczki o Koszmarnym Karolku ubóstwiam. Chyba nie ma innej serii, która tak by mnie rozśmieszała i sprawiała, że mam ochotę wyłącznie na więcej i więcej. Koszmarny Karolek to chłopiec, który... no... jest koszmarny (tu wyraz ogłupienia na mojej twarzy). No dobra. Koszmarny Karolek jest utrapieniem dla swoich rodziców, którzy chcą go wychować na porządnego obywatela, ale bezskutecznie. Chłopiec ma młodszego brata, Doskonałego Damianka (który oczywiście jest doskonały...), którego, mówiąc wprost, nie znosi. Ma również kolegów: Ordynarnego Ola (który... no dobra, daruję to sobie), Chciwego Henia, Bezwzględnego Bola oraz koleżanki, które nienawidzą go w równym stopniu, jak on nienawidzi je. Są to Wredna Wandzia, Jędzowata Jadzia, Mądra Misia.

Niniejsza książeczka jest zbiorem czterech historyjek o tytułach: "Koszmarny Karolek pisze opowiadanie", "Koszmarny Karolek i zdrowa żywność", "Koszmarny Karolek i zabawa w robota" oraz "Koszmarny Karolek i wampirozombi". Muszę przyznać, że najbardziej spodobały mi się opowiadania o zdrowej żywności i zabawy w robota. Zdziwiona jestem natomiast pierwszą historyjką, kiedy to Karolek pisze opowiadanie, które brzmi... dość strasznie, jeśli popatrzeć, do jakiej grupy wiekowej kierowana jest książeczka. Hm... Olbrzymy depczące i zjadające wróżki? No sami przyznajcie.

Mimo niesmaku w związku z tym opowiadaniem, pozostałe historyjki sprawiły, że, jak zwykle przy czytaniu przygód Koszmarnego Karolka, na twarzy pojawił mi się uśmiech. Może nie aż taki, jak przy czytaniu "zębowej wróżki", ale jednak. Tylko pamiętajcie - nie czytajcie przed snem dzieciom, które nie skończyły siedmiu lat!