czwartek, 31 maja 2012

Anne Cassidy - Z tęsknoty za Judy

Autor: Anne Cassidy
Tytuł: Z tęsknoty za Judy
Wydawnictwo: Stentor 2009


To było zimne, listopadowe popołudnie. Pięcioletnia dziewczynka pokłóciła się ze starszą siostrą i oznajmiła: Nie będziesz mi rozkazywać. A potem odeszła ciemną uliczką, trzymając w rączce czerwony balon w kształcie serca. Balon powoli znikał w mroku. W końcu ciemność ogarniająca uliczkę pochłonęła i niego, i dziewczynkę. Na zawsze.

Osiem lat później nadal nie ma żadnych śladów prowadzących do rozwiązania tej sprawy. Siedemnastoletnia dziś Kim nadal nie może się pogodzić z zaginięciem siostry. Wciąż ma poczucie winy, nieustannie odczuwa ból spowodowany tą stratą. Dlatego gdy pewnego dnia pojawiają się informacje, że Judy może żyć, Kim podejmuje własne śledztwo. W jej sercu wciąż tli się nadzieja, że odzyska siostrę...

Judy, którą możemy poznać jedynie przez kilka stron książki, okazała się jedną z postaci, które polubiłam w tej powieści najbardziej. Uparta, zadziorna, rozgadana... To prawie tak, jak ja :) Również narratorka, Kim, okazała się całkiem znośną bohaterką. To właśnie z jej perspektywy dowiadujemy się o wydarzeniach, doświadczamy jej emocji, przeżywamy wszystko to, co staje się z jej udziałem. A jednocześnie jesteśmy tylko obserwatorami i choć chcielibyśmy coś zrobić, choć chcielibyśmy zawołać: Nie pozwól tej dziewczynce iść samej! Ona przecież ma tylko pięć lat! Idź po nią!, to nie możemy. Niestety.

Zaginięcie to temat bardzo trudny i smutny. Rzadko kiedy można pogodzić się z zaginięciem bliskiej osoby. W przypadku, gdy dotyczy dziecka, staje się to jeszcze trudniejsze. Anne Cassidy - autorka wielu bestsellerów - podjęła się tego trudu i napisała książkę, w której poruszyła tę ważną sprawę. Jej powieść sprawiła, że zalała mnie fala emocji - od smutku, poprzez niedowierzanie, aż po niepokój. A czytając zakończenie, płakałam rzewnymi łzami. Tak, tak, Z tęsknoty za Judy, pomimo swojej niewielkiej objętości, okazała się bardzo wzruszającą książką. I naprawdę wciągającą. Gdy już zaczęłam ją czytać, nie mogłam się oderwać - chciałam wreszcie dowiedzieć się, jak to wszystko się skończy, choć jednocześnie pragnęłam, by jeszcze potrzymano mnie w niepewności. Mimo tego 'niezdecydowania' - tak to ujmę - moja przygoda z tą książką sama w swoim tempie dobiegła końca. Lecz jestem pewna, że jeszcze wielokrotnie rozpocznę tę przygodę od nowa...

Nie przechodźcie obojętnie obok tej książki. Weźcie ją do ręki, przeczytajcie, a potem pomyślcie. Bo ta historia mogła się wydarzyć naprawdę. A może nawet się wydarzyła. Nadal jestem pod wielkim wrażeniem tej powieści - ona naprawdę głęboko zapada w pamięć. A Anne Cassidy od dziś znajduje się na liście moich ulubionych autorów książek.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Stentor!

poniedziałek, 28 maja 2012

Marcel Pagnol - Żona piekarza

Autor: Marcel Pagnol
Tytuł: Żona piekarza
Wydawnictwo: Esprit 2010


Prowansja. Kraina lawendowych pól i czerwonego wina. Bogactwo smaków i aromatów. Miejsce, gdzie spełniają się marzenia. Wśród porośniętych lawendą wzgórz ukrywa się małe miasteczko, w którym od pokoleń spór toczą jego mieszkańcy, z powodów zapomnianych, aczkolwiek z pewnością poważnych. Pokłóceni z dziada pradziada wprawdzie nie odzywają się do siebie, ale na wspólną naleweczkę udają się bardzo chętnie.

Tymczasem do mieściny przybywa nowy piekarz wraz ze swoją młodą, piękną żoną. Jego chleb i inne wypieki szturmem zdobywają uznanie miejscowego społeczeństwa. Już parę dni po przyjeździe owa piękna żona ucieka z równie urodziwym pasterzem. Piekarz, początkowo wmawiający sobie i wszystkim dookoła, że nie mogła tak po prostu od niego uciec, później topi smutki w alkoholu. I oświadcza, że chleba piec nie będzie. Poruszeni mieszkańcy decydują, że czas zakopać topór wojenny i postanawiają działać wspólnie. A wszystko z sąsiedzkiego obowiązku... to znaczy, dla chleba, oczywiście.

Dawno się tak nie bawiłam podczas czytania. Autor wytyka ówczesnemu francuskiemu społeczeństwu wszystkie jego absurdy. Zamiłowanie do alkoholu, zdrady, konflikty pokoleniowe... To wszystko znane jest również w świecie współczesnym. Język autora jest dość specyficzny, a Żona piekarza napisana została w formie sztuki, z czym rzadko się spotykam. Wobec powyższego na początku trudno było mi się do tego przyzwyczaić, lecz po jakimś czasie wciągnęłam się w tę niezwykłą historię. Bohaterowie są świetnie wykreowani, jeden głupszy od drugiego, ale jakże to wszystko zabawne! Ksiądz, który wytyka innym błędy i grzechy, a sam jest święcie przekonany, iż postępuje dobrze. Nauczyciel, który uważa, że w piekle wcale nie będzie mu źle. Mieszczanie, którzy kłócą się o byle co, bo tak już jest od pokoleń...

Również moja Mama w wolnej chwili sięgnęła po tę książkę, a potem wymieniałyśmy wrażenia z lektury. Mama przyznała, że w trakcie czytania jej wyobraźnia płatała figle: czuła zapach świeżego, chrupiącego chleba, choć przecież do piekarni mamy daleko :) Najbardziej podobała nam się prostota, z jaką Żona piekarza została napisana i nieszablonowe, nieprzewidywalne zakończenie. Naprawdę zapałałyśmy szczerym uczuciem do tej książki.

Marcel Pagnol porównywany jest z René Goscinnym - autorem słynnego Mikołajka. Obaj to klasycy francuskiej literatury. Cieszę się, że mamy w Polsce możliwość przeczytania książek obu panów, zwłaszcza Pagnola. I poczuć się, jakbyśmy sami nagle znaleźli się we Francji, pośród rozgadanego tłumu, namawiającego piekarza, by znów zaczął piec swój niezwykły chleb.

Ciekawostka: w 1938 roku nakręcono film pod tym samym tytułem, którego reżyserem i autorem scenariusza był właśnie Marcel Pagnol.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Esprit!

sobota, 19 maja 2012

P.C.Cast i Kristin Cast - Dom Nocy. Kuszona

Autor: Phyllis Christine Cast, Kristin Cast
Tytuł: Kuszona
Wydawnictwo: Książnica 2011
Seria: Dom Nocy, tom VI


O cyklu tym słyszy się wiele opinii - ja ostatnio natknęłam się na negatywne. W moim odczuciu seria o młodocianych wampirach jest niczego sobie i choć faktycznie można traktować ją jako typowe czytadło, nie zmienia to faktu, że każdy kolejny tom robi nam apetyt na następny. I jak tu się uwolnić od 'magii' tego cyklu?

Zoey Redbird z pomocą przyjaciół udaje się wygnać z Tulsy upadłego nieśmiertelnego demona Kalonę oraz byłą najwyższą kapłankę Neferet. Wydawać by się mogło, że w Domu Nocy wreszcie zapanuje spokój. Tak się jednak nie dzieje. Adepci i większość nauczycieli wciąż pozostaje pod urokiem Kalony. Zoey odkrywa, że jest w nietypowy sposób związana z A-yą, dziewczyną stworzoną przed wiekami przez czirokeskie kobiety w celu usidlenia demona. Mroczne sekrety Stevie Rae mogą przynieść ze sobą zgubę. Natomiast Afrodyta ma niepokojące wizje dotyczące Zoey i przyszłości świata... Czy młoda kapłanka zdoła uratować innych, mając kłopoty z własnym życiem osobistym?

Do tej książki zabierałam się kilka razy, zawsze jednak odkładałam ją 'na potem'. Nie mam pojęcia, co początkowo przeszkadzało mi w jej odbiorze, lecz dopiero po jakimś czasie i po kolejnym sięgnięciu, wciągnęłam się w fabułę. A jest w co się 'wciągać'. Znienawidzone przez większą część czytelników rozterki miłosne Zoey w tym tomie schodzą na dalszy plan, by ustąpić miejsca akcji. Owszem, nadal mamy tu sporo wątków, w których młoda dziewczyna jest rozdarta pomiędzy przyciąganiem do Kalony, a uczuciem do Heatha, Starka i Erika, ale nie przytłaczają nas one i nie sprawiają wrażenia, jakby cała fabuła skupiona była na życiu miłosnym głównej bohaterki.

Wracając do akcji, odgrywa tu ona rolę główną, zaś poszczególni bohaterowie zmierzyć się muszą z kolejnymi wyzwaniami, kolejnymi kłodami rzucanymi im pod nogi przez autorki. Każde potknięcie może kosztować życie. Styl pisania matki i córki zdecydowanie się poprawił, zniknęła irytująca wprost ilość wulgaryzmów, widać też, że autorki próbowały uczynić postaci bardziej dojrzałymi i odpowiedzialnymi. Wprawdzie to ostatnie nadal pozostawia wiele do życzenia, ale zdecydowanie da się zauważyć poprawę. Pod koniec powieści akcja przyspiesza i dosłownie ucieka przez kolejne strony. Przewracając kolejne kartki, próbowałam za nią nadążyć, aż natrafiłam na koniec książki. I znów zakończenie narobiło mi apetytu na następny tom serii. Oby tak było za każdym razem, bo zdecydowanie jest to zaletą!

Przeczytaj recenzje poprzednich tomów cyklu Dom Nocy:
Naznaczona (I)
Zdradzona (II)
Wybrana (III)
Nieposkromiona (IV)
Osaczona (V)

wtorek, 15 maja 2012

Louise Rennison - Ciao, bella, czyli w sidłach miłości

Autor: Louise Rennison
Tytuł: Ciao, bella, czyli w sidłach miłości
Wydawnictwo: Egmont 2006
Seria: Zwierzenia Georgii Nicolson, tom VI


Pamiętacie, jak podczas czytania dwóch poprzednich tomów (tutaj recenzja tomu IV Tańcząc na golasa, a tutaj V - Jak rozkochać w sobie każdego chłopaka) pękałam ze śmiechu i obiecałam sobie, że nie będę czytać serii tych książek w miejscach publicznych? Obietnicę złamałam. I znowu, że tak kolokwialnie powiem, cieszyłam twarz ku zdumieniu znajomych ze szkoły.

Tym razem Georgia Nicolson wyjeżdża do Ameryki wraz ze swoimi rodzicami. Ma szansę odnaleźć tam Masima - obiekt swoich westchnień. Jedyny problem tkwi w tym, że Georgia nie zna nawet jego numeru telefonu, a osób o jego nazwisku jest w Ameryce, cóż, dość dużo. Początkowe myślenie, że Ameryka nie jest przecież taka wielka, prawda? z czasem zostaje zastąpione przez przekonanie, iż spora jednak jest. Nawet bardzo. Dziewczyna wraca do Anglii i tam po jakimś czasie otrzymuje list od swojego poprzedniego chłopaka, Robbiego, który chce odnowić kontakty. Georgia ma dylemat: czy 'polować' na Masima, czy też ponownie zacząć chodzić z Robbiem?

I jakby tego było mało, ma jeszcze całe mnóstwo problemów szkolnych, rodzinnych i urodowych. Ach, te nasze nastoletnie kłopoty...

Jak i przy okazji poprzednich części serii wspominałam, tak i teraz jeszcze raz napiszę: gorąco zachęcam Was do zapoznania się z tą serią. Wprawdzie lektura ta niezbyt jest ambitna, ale na poprawę humoru czy leniwe popołudnie nadaje się idealnie! Jeśli macie chwilkę czasu, nie traćcie go i czym prędzej poznajcie przygody Georgii Nicolson!

PS No krótko dziś, krótko, ale co ja mogę na to poradzić - książka po prostu świetna i kropka :)

sobota, 12 maja 2012

J.M.R. Michalski - Dwie strony medalu


Autor: J.M.R. Michalski
Tytuł: Dwie strony medalu
Wydawnictwo: Lucky 2012


Poznajemy Michała - chłopca z dobrego domu, o którym można wręcz powiedzieć, że jest idealny. Mądry, dobry, przystojny, głęboko wierzący, ulubieniec nauczycieli. Całkowitym jego przeciwieństwem jest Adam - bad boy, wagarowicz, imprezowicz. Co najdziwniejsze - ci dwaj są przyjaciółmi! Przeciwieństwa się przyciągają? Wychodzi na to, że tak.

Michał od jakiegoś czasu ma dziewczynę, Adam skacze z kwiatka na kwiatek, nie wiąże się na długo, a i tak może mieć każdą. Aż tu pewnego dnia w ich klasie pojawia się nowa uczennica. Alicja jest oczywiście piękna i od razu przyciąga spojrzenia: zawistne dziewcząt i 'maślane' męskiej części klasy. Również dwaj przyjaciele nie mogą oderwać od niej wzroku. Gdy prowadzący lekcję historyk wskazuje jej miejsce obok Adama, dziewczyna, kolokwialnie mówiąc, po prostu go olewa. Oczywiście Adama, nie nauczyciela. Chłopak jest zdziwiony. Nigdy dotąd nikt go w ten sposób nie potraktował! Tym samym dziewczyna wzbudza w nim fascynację i uczucia, których jeszcze do nikogo nie żywił. Bad boy zaczyna się zmieniać!

Było mi bardzo miło, gdy autor napisał do mnie z prośbą o zrecenzowanie tej książki. Otrzymałam ją w wersji elektronicznej, i czytanie jej na komputerze trwało dość długo. Zdecydowanie wolę 'papiero-booki' :)

Jeśli zaś chodzi o samą powieść... Jak dla mnie jest tu zbyt wiele niedokończonych wątków. Pomieszanie z poplątaniem, jakby to powiedziała moja ciocia. Z pewnością spowodowała to ilość stron - niewiele ponad 200. Jestem pewna, że książka zyskując na objętości, zyskałaby również na wartości. Do tego dochodzi przytłaczająca wprost ilość wulgaryzmów. Oczywiście rozumiem, że skoro bohaterami są licealiści, to i język musi być adekwatny do ich wieku, ale mnie to po prostu zniesmaczyło.

Jednak powieść mnie zainteresowała i w pewnym momencie nawet wciągnęła. A zakończenie wprost mną wstrząsnęło. Żałuję, że książka nie jest dłuższa, wtedy z pewnością wątki uległyby rozwinięciu. Ale, jak na debiut, jest całkiem dobra!

wtorek, 8 maja 2012

Michael Coleman - Płomienne olimpiady


Autor: Michael Coleman
Tytuł: Płomienne olimpiady
Wydawnictwo: Egmont 2000
Seria: Monstrrrualna Erudycja, tom XXIII

Igrzyska olimpijskie zbliżają się wielkimi krokami (jaka szkoda, że nie zobaczymy w nich naszych siatkarek... Na szczęście emocje w tej dyscyplinie zafundują nam panowie ^^). Już niedługo w Londynie zapłonie znicz olimpijski i zaczną się emocje związane z rozgrywkami. Ale jako że nie wszystko kręci się dookoła bieżni, po której biegają zawodnicy, proponuję, żebyśmy poznali historię igrzysk olimpijskich...

... a pomoże nam w tym ta oto książka. Zaczynamy od olimpiad rozgrywanych w starożytności - pięciodniowych zawodów, w których mogli brać udział tylko i wyłącznie mężczyźni. Konkurencji było kilka: pięciobój, wyścigi rydwanów, boks, biegi, zapasy... W dyscyplinie zwanej pankrationem panowała jasna zasada: wszystkie chwyty dozwolone! Na szczęście z biegiem lat i dyscypliny, i normy uległy zmianom. Dziś mamy wiele konkurencji z określonymi regułami, kobiety mogą brać w nich udział, a zwycięzców nagradza się nie wieńcem laurowym, lecz medalem.

Płomienne olimpiady to książka świetnie napisana i wydana - z humorem i polotem. Jeśli myślicie, że to tylko nudny, szablonowy tekst, który ma służyć tylko wyjaśnieniu, skąd się wzięły igrzyska olimpijskie - bardzo się mylicie! Język tekstu jest żywy, porywa czytelnika i wciąga go. Zresztą książka jest tak 'skonstruowana', by nie odczuć nudy - znajdziecie tu całe mnóstwo ciekawostek, quizów i testów, zabawnych historii, komiksów, a także grę w maraton! Przy okazji dzięki doskonale zilustrowanym instrukcjom możesz poćwiczyć np. skok w dal z miejsca. Tylko pamiętaj, żeby się nie przewrócić ;)

Krótko mówiąc, jeśli dotyczy Cię co najmniej jeden z tych powodów:

  • interesujesz się sportem i wszystkim, co jest z nim związane;
  • chciał/abyś dowiedzieć się, jak 'ewoluowały' igrzyska przez tyle lat;
  • chciał/abyś poznać całe mnóstwo ciekawostek na temat olimpiady;
  • potrzebujesz lekkiej książki, przy której można odreagować i śmiać się do rozpuku;
  • po prostu spodobała Ci się moja recenzja,

zajrzyj do tej książki. Nie pożałujesz :)

niedziela, 6 maja 2012

Louise Rennison - Jak rozkochać w sobie każdego chłopaka


Autor: Louise Rennison
Tytuł: Jak rozkochać w sobie każdego chłopaka
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Zwierzenia Georgii Nicolson, tom V

Spokojnie, nie macie przed sobą recenzji żadnego poradnika dla zdesperowanych singielek. To tytuł jednej z części serii Zwierzenia Georgii Nicolson. Pamiętacie, co działo się w poprzednim tomie? Jeśli nie, zajrzyjcie do mojej recenzji - tam pokrótce opisałam wydarzenia z części czwartej.

Tym razem Georgia ze stanu wielkiej radości wpada w rozpacz, po tym jak jej chłopak Robbie wyjeżdża do Nowej Zelandii (przez bohaterkę zwanej Krainą Kangurów). Związek na odległość zazwyczaj się rozpada - tak też się dzieje w przypadku tej pary. Georgia postanawia poflirtować z innymi chłopakami, a pomóc mają jej w tym porady z - no tak, to już akurat jest poradnik - książki Jak rozkochać w sobie każdego faceta. Wypróbowuje kolejne sposoby aż do chwili, w której w najmniej oczekiwanym momencie przydarza się jej mały urodowy wypadek. Jaki? Nie czytajcie opisu na tylnej stronie okładki, bo nie będziecie mieć niespodzianki...

Książka ta obfituje w niecodzienne sytuacje, ciekawe opisy, zabawne dialogi. Bohaterowie są świetnie wykreowani. Narratorką powieści jest Georgia - możemy poznać jej przemyślenia co do niektórych, zarówno ważnych, jak i tych zupełnie błahych spraw. Autorka posiada lekkie pióro, dzięki czemu jej powieści nie są trudne w odbiorze i trafiają zarówno do nastolatek, jak i... ich mam (tak, tak, zarówno młodym dziewczynom, jak i dorosłym kobietom książka jest polecana. Może dzięki niej mamy wreszcie zrozumieją punkt widzenia ich nastoletnich córek?)

Kolejny raz perypetie Georgii Nicolson sprawiają, że człowiek śmieje się do łez i bólu brzucha. Ja co chwilę wybuchałam chichotem, a moja siostra patrzyła na mnie jak na wariatkę. Postanowiłam wtedy (ze względów dbania o swoją reputację) nie czytać tej książki w miejscach publicznych...

piątek, 4 maja 2012

Suzanne Collins - Igrzyska śmierci

Autor: Suzanne Collins
Tytuł: Igrzyska śmierci
Wydawnictwo: Media Rodzina 2009
Seria: Cykl Igrzyska śmierci


I niech los zawsze wam sprzyja!

Swego czasu było dość głośno o tej książce. Gdy nakręcono film na podstawie tej powieści, zaczęła się igrzysko-mania podobna do szału, który ogarnął ludzi po premierze Zmierzchu. Tu i ówdzie pojawiały się opinie: 'Igrzyska' są cudowne! 'Igrzyska' mną zawładnęły! Nie mogłam się oderwać! W gąszczu pochlebnych recenzji rzadko kiedy można było przeczytać: zawiodłam się... Sama jeszcze przed zapoznaniem się z książką naczytałam się spoilerów i obejrzałam zwiastuny filmowe, i bałam się, że odbierze mi to przyjemność z czytania, że nic mnie już nie zaskoczy... Czy tak się stało?

Akcja książki rozgrywa się w przyszłości - a wizja ta jest przerażająca. Tam światem rządzi fałsz i obłuda, a ludzkie cierpienie jest dla innych rozrywką. 

Katniss Everdeen mieszka w Panem - państwie, które powstało na ruinach Ameryki Północnej. Kraj ten na czele z Kapitolem podzielony jest na dystrykty - coś w rodzaju stanów lub województw, z których najbiedniejszym jest Dwunasty. To właśnie stąd pochodzi nasza bohaterka. Odkąd Katniss straciła ojca, jej codzienność opiera się na sposobach na to, by przetrwać i wyżywić matkę i młodszą siostrę Prim. Jednak jeden dzień w roku różni się od pozostałych; wtedy też każdy nastolatek ma obowiązek stawić się na wielkim placu. To dzień losowania nazwisk dwóch trybutów biorących udział w Głodowych Igrzyskach - walce na śmierć i życie pomiędzy młodymi ludźmi z każdego dystryktu. To okrutne widowisko odbywające się raz w roku ma przypominać mieszkańcom Panem, że zdani są tylko i wyłącznie na (nie)łaskę rządzących i wszelki bunt nie ma sensu.

Zdarzenia poznajemy z perspektywy szesnastolatki - dzielnej, odważnej, zaradnej, konsekwentnej w działaniu. Aż dziw, że Katniss jest tak dojrzała, jak na swój wiek. Z pewnością fakt, iż to ona została głową rodziny, ukształtował w ten sposób jej osobowość. Od chwili, gdy trybuci wychodzą na arenę, akcja dosłownie wrze. Jeszcze nie spotkałam się z tak fascynującą książką. Czytałam ją do późnej nocy, lekceważąc protesty Mamy. Kolejne zdarzenia, zwroty akcji pędziły przez kartki, a ja nawet nie zauważyłam, kiedy nadeszła chwila spotkania z ostatnią stroną...

Długo zbierałam się do napisania recenzji - tak na mnie zadziałała ta książka. Dniami i nocami miałam przed oczami krwawe opisy i nieprzewidziane zwroty akcji. Powieść sprawiła, że wtopiłam się w świat w niej przedstawiony. Razem z bohaterką odczuwałam ból, drżałam ze strachu, podejmowałam decyzje, od których mogło zależeć moje życie, przeżywałam rozczarowania, dokonywałam trudnych wyborów.

Igrzyska śmierci to niezwykła opowieść o dorastaniu, buncie, miłości, przyjaźni i odwadze dla dojrzałych czytelników. Takich, którzy między wersami dostrzegą ukryte w niej przesłanie.

I to prawda, co powiedział Stephen King.
Ta książka uzależnia.

wtorek, 1 maja 2012

Louise Rennison - Tańcząc na golasa


Autor: Louise Rennison
Tytuł: Tańcząc na golasa
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Zwierzenia Georgii Nicolson, tom IV


Georgia Nicolson to typowa nastolatka. Jej życie osobiste obfituje we wszelkiego rodzaju kłopoty, włączając w to problemy miłosne, rodzinne oraz te związane z urodą i przyjaźnią. A gdybyśmy chcieli, moglibyśmy doliczyć do tego jeszcze o wiele więcej...

Pewnie się zastanawiacie, czemu recenzowanie tej serii (mojej ulubionej zresztą, o czym pisałam w poprzednim poście przy okazji 30. dni z książkami) zaczynam od części czwartej. Poprzednie tomy czytałam wielokrotnie w ubiegłym roku, ale pisanie opinii czegoś, czego nie pamięta się zbyt dobrze, nigdy nie wychodzi najlepiej. Dlatego zaczynam od czwartej części, którą udało mi się niedawno wypożyczyć w bibliotece.

Georgia jest szczęśliwie zakochana w Robbiem, którego nazywa Bogiem Seksu. Chłopak tak na nią działa, że za każdym razem, gdy się spotykają, dziewczyna zaczyna mamrotać bez ładu i składu i głupio się zachowywać. Któregoś dnia uświadamia sobie, że jednak nadal czuje coś do innego znajomego, Dave'a Jajcarza, z którym całowała się na jednej z imprez. Georgia jest dosłownie przerażona swoim odkryciem: chce być wierna Robbiemu, a jednocześnie staje się niepokojąco zazdrosna o Dave'a. Jak ma zapanować nad (uwaga - ciekawa nazwa!) Syndromem Czerwonego Tyłka?

Książka jest przezabawna. Nawet w momentach, w których bohaterka odczuwa wielki smutek, nie sposób się nie roześmiać. Autorka* świetnie wykreowała postać Georgii oraz jej koleżanek z Drużyny Asów. Każda sytuacja wydaje się realna, a genialny humor dopełnia wszystkiego. W książce znajdziemy jeszcze wiele złotych myśli głównej bohaterki, o, na przykład:

Co jest z tymi dorosłymi? Dlaczego najpierw narzekają, że zachowujesz się dziecinnie: i każą ci wreszcie dorosnąć, i tak dalej, a kiedy wreszcie dorastasz, zaczynają się mazać? (str. 108)

Święta prawda.

Polecam gorąco tę, jak to określono, wersję Dziennika Bridget Jones dla nastolatków. Tę książkę mogą przeczytać i dziewczyny, i ich mamy. Przecież nie tylko muzyka łączy pokolenia, prawda? :)

*ta kwestia jest dość sporna. Na tylnej stronie okładki napisane jest, że Louise Rennison to "znany satyryk", co wskazuje na płeć męską autora książki. Jednak gdy wpisałam nazwisko w wyszukiwarkę, okazało się, że Louise Rennison... jest kobietą. I ta wersja jest chyba właściwa - jaki facet tak genialnie i trafnie opisałby życie nastolatki?