poniedziałek, 16 lipca 2012

Hanna Samson - Wojna żeńsko-męska i przeciwko światu

Autor: Hanna Samson
Tytuł: Wojna żeńsko-męska i przeciwko światu
Wydawnictwo: Czarna Owca


Zamierzałam wybrać się do kina na film pod tym samym tytułem, ale jakoś przeszedł mi koło nosa, a potem o nim zapomniałam. Kiedy jednak w bibliotece natknęłam się na książkową wersję (która była pierwsza), postanowiłam się z nią zapoznać. Moje oczekiwania co do niej nie były wygórowane: ot, z pewnością jest to lekkie czytadełko, które umili mi wakacyjny czas. Nawet nie wiecie, jak bardzo się myliłam...

Opis wydawnictwa:

"Dojrzała kobieta w stanie post-małżeńskim, z burzliwym życiem erotycznym, postanawia wyjść z zapaści finansowej, pisząc bezpruderyjne felietony o seksie. - To ty coś z tego pamiętasz? - pyta ją z dwudziestoparoletnią naiwnością córka. Nie może wiedzieć, że to, co wie jej mama, wywoła największą z dotychczasowych rewolucji seksualnych..."

Jak się pewnie domyślacie, czytając opis - pewnie w tej książce dużo jest erotyki. Macie rację. A ja się zastanawiam - czy nie za dużo. Bo seks tam znajdziemy na każdej stronie (pomiędzy gorącymi scenami z sypialni poznamy natomiast myśli, spostrzeżenia i narzekania bohaterki... na ten sam temat), jakby główna bohaterka nie miała co robić. No bo praktycznie nie ma: samotna matka z dwudziestoparoletnią córką, pustą lodówką i zalegającą w księgarniach książką własnego autorstwa, zdaje się wegetować. Ale za to jak bogate ma życie erotyczne!

Muszę być szczera i będę szczera. Kiedy ostatnio obrzucałam mięsem "Klarę" Izy Kuny, miałam nadzieję, że książka, po którą sięgnę w następnej kolejności, poprawi mi nieco humor po tym dość nieprzyjemnym spotkaniu. A tu kolejny zawód! Chyba mi się jeszcze nie zdarzyło, żebym pod rząd przeczytała tak słabe i nic do naszego życia niewnoszące książki. No właśnie, przeczytała... Wojny żeńsko-męskiej nie doczytałam. Pornografia słowna wylewająca się z tej książki strumieniami zbulwersowała mnie totalnie - na tyle, żebym bez żalu odłożyła to czytadło pozbawione sensu. I może wyda się to absurdalne, ale wolałabym zrobić sobie przerwę od książek na, powiedzmy, trzy lata, niż czytać takie gnioty.

Powiedzieć, że ta książka mnie zniesmaczyła, zbulwersowała i zszokowała to zdecydowanie za mało. Opisy kipiące od erotycznych uniesień i wulgaryzmów są tak okropne, że mam wrażenie, iż literatura zacznie niedługo schodzić na psy. Ta książka nie mieści się w granicach dobrego smaku. Ona je przekracza o kilometry, co ja mówię, o mile! Wstydzę się, że w ogóle po nią sięgnęłam. Tak, naprawdę się tego wstydzę. Pamiętacie wyzwanie 30 dni z książkami? W jednym z pytań pojawiło się takie hasło: książka, której przeczytania bardzo żałujesz. Napisałam wtedy, że nie żałuję przeczytania żadnej książki, nawet jeśli zdarzyło się jakieś rozczarowanie, bo (prawie) każda niesie ze sobą jakąś wartość. Cóż, gdybym była wtedy po lekturze Wojny..., nie miałabym problemu z odpowiedzią na to pytanie.

Nie znajduję w tej książce absolutnie NIC wartościowego. Zdarzają się lektury typowo dla relaksu, kiedy ich jedyną funkcją jest po prostu gwarancja mile spędzonego czasu. Ale książka ta nawet tego nam nie gwarantuje. A więc krótko, zwięźle i na temat: STANOWCZO ODRADZAM!

15 komentarzy:

  1. Jakkolwiek rozumiem Twoje zbulwersowanie, muszę przynajmniej spróbować obronić Samson: ta książka nie jest ani głupia, ani słaba. Poprzez zastosowanie pewnej konwencji (wiem, że takie tłumaczenia w kontekście afery Wojewódzkiego i Figurskiego brzmią słabo...) erotycznej czy wręcz pornograficznej farsy autorka zwraca uwagę na parę ważnych feministycznych problemów: od sytuacji kobiet na rynku pracy, poprzez życie erotyczne ludzi w wieku, powiedzmy, niecosmopolitanowym aż po, jak to się mówi, szeroko pojęte uprzedmiotowienie kobiet. Robi to właśnie poprzez gargantuiczne przedstawienie tego, czego zazwyczaj w ogóle nie ma lub o czym się nie mówi albo przez (moim zdaniem najlepszy, choć nienowy pomysł) odwrócenie: bo to zazwyczaj kobiety ocenia się na podstawie generalnie nieistotnych cech fizycznych...

    A poza tym momentami jest autentycznie zabawna. Daj Samson szansę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pomimo najszczerszych chęci niestety nie znalazłam w tej książce nic godnego uwagi. Nawet te problemy, o których piszesz, że autorka poruszyła je w swojej powieści, są przytłoczone tymi erotycznymi opisami. I żeby one jeszcze były znośne! Ale cała książka aż kipi od wulgaryzmów, a ja naprawdę takich rzeczy w literaturze nie toleruję. Jakaś kultura musi być. Jak już wspominałam w innej recenzji, owszem, parę przekleństw może nie zaszkodzi, a tylko doda autentyczności, ale jeśli wulgaryzmy znajdziemy na każdej stronie, to odechciewa się czytać...

      I mnie ta książka, niestety, ani razu nie rozbawiła. Dlatego publikacjom tej autorki już podziękuję i będę się od nich trzymać z daleka ;)

      Usuń
  2. Będę ją omijać szeeerokim łukiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka to groteska - i tak ją trzeba rozumieć. Jeśli odbierałaś ją jeden do jednego, to nie dziwię się, że jesteś zniesmaczona... Zgadzam się z EW. - ta książka na pewno nie jest ani głupia, ani słaba.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, jeśli pornografia, wulgarność i erotyka w wersji 'full' to coś, co ludziom się podoba i co świadczy o pewnym 'poziomie' takiej literatury, to ja jestem szczerze zdziwiona...

      Groteska, nie-groteska - to jest po prostu niesmaczne i bulwersujące. Takie moje zdanie. Kropka.

      Usuń
  4. Nie wiem, nie znam i nie czytałam. A czy sięgnę to czas pokażę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, a więc to kolejna książka po którą na pewno nie sięgnę. Nie warto marnować na nią czasu. Będę polegała na Twojej opinii.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. dziękuję za recenzję, przynajmniej będę wiedziała, żeby tym tytułem nie zawracać sobie głowy

    OdpowiedzUsuń
  7. Wulgarność toleruję w bardzo, bardzo małych dawkach, a skoro ta pozycja jest tak "bogata" w tego typu treści, to posłucham Twojej rady i nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wulgarność toleruję w książkach w bardzo, bardzo małych dawkach, a skoro ta pozycja jest bogata w tego typu treści, to posłucham Twojej rady i nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem Ci że nie lubię czegoś takiego w książkach, żeby sex był na każdej kartce,no chyba nie o to chodzi w książkach. Dziękuję i wiem że na pewni po nią nie sięgnę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100 procentach. Erotyka, jeśli to konieczne, to owszem, ale w małych dawkach. A nie zalewająca czytelnika jak oceaniczna fala ;)

      Usuń
  10. Filmu nie widziałam, nawet mnie do niego nie ciągnie. A z Twojej recenzji wynika, że i książka nie jest warta uwagi, więc tym bardziej nie sięgnę po wersję papierową. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)