piątek, 24 sierpnia 2012

Stephenie Meyer, Young Kim - Zmierzch. Powieść ilustrowana, część II


Autor: Stephenie Meyer, Young Kim
Tytuł: Zmierzch. Powieść ilustrowana, część II
Wydawnictwo: Publicat 2012

Zmierzch to cykl, którego nie trzeba chyba przedstawiać. Historię miłości wampira i nastoletniej dziewczyny zna (lub słyszał o niej) chyba każdy, a jeśli nie... To ma problem, hihi ;-) Dobra, bez żartów. Wszystkich, którzy z serią autorstwa Stephenie Meyer nie mieli jeszcze do czynienia, odsyłam do niedawno pisanej opinii o pierwszej części cyklu: o, tutaj. Do tej pory przeczytałam tylko dwa tomy oraz związaną z serią historię Drugie życie Bree Tanner. A teraz, dzięki wymiance z Ciarolką, miałam okazję zapoznać się z komiksową wersją tego bestselleru, a dokładniej z jego drugą częścią.

Historia w powieści ilustrowanej rozpoczyna się w momencie, gdy Bella i Edward rozmawiają o sile woli, po czym wampir proponuje dziewczynie spotkanie z jego rodziną. Myślę, że nie ma sensu rozwodzić się nad fabułą, bo nie ta jest tu najważniejsza. Zresztą, większość dialogów została skrócona, część zdarzeń pominięta, by płynnie przejść do kolejnych (ale nie wpływa to na ogólne zrozumienie tekstu), brak tu rozległych opisów (co dla mnie stanowiło pewną przyjemną odmianę, ponieważ, jak już pisałam w recenzji Zmierzchu, zbyt duża ich ilość mnie przytłaczała). Nawet sama Bella jest tu bardziej znośna.

Ale, ale, skoro komiks, to główną rolę odgrywają w nim przecież rysunki. A te są po prostu piękne. Dopracowane, ze szczegółami. Widać, że artystka naprawdę ma talent. Ilustracje nieco przypominają mi mangę. Większość z nich jest czarno-biała, ale niektóre obfitują w żywe kolory. Naprawdę - należą się słowa uznania dla rysowniczki.

Bardzo lubię komiksy i tak się złożyło, że dość dawno już je czytałam, dlatego Zmierzch. Powieść ilustrowana był przyjemną odmianą po tylu powieściach bez obrazków. Warto czasem się zrelaksować przy tego typu książkach, zwłaszcza, kiedy pogoda na dworze sprawia, że nie ma się ochoty sięgać po coś ciężkiego czy grubego do czytania (a czasem po coś do czytania w ogóle, choć wyjątkiem mogą tu być czasopisma ;)). Komiksy nie są zbyt ambitnymi lekturami, ale można przy nich miło spędzić czas, a potem dopisać je do listy przeczytanych książek na lubimyczytac.pl czy innym czytelniczym portalu :) Ja w każdym razie nie żałuję czasu spędzonego z tą powieścią i na koniec mogę stwierdzić jedno - w takiej rysunkowej wersji Zmierzch stał się dla mnie łatwiejszy do 'przełknięcia'. I nawet mi się spodobał. W każdym razie bardziej niż wersja oryginalna.

Szkoda, że nie miałam okazji zapoznać się z pierwszą częścią komiksowej wersji Zmierzchu, ale już poluję na nią w Empiku ;-)

PS Dziś są urodziny Bambiego, który bardzo ładnie prosi o zaśpiewanie mu "Sto lat" ;-) Jak widać na załączonym obrazku - jest na tyle mądry, że nawet wie, jak się nazywa :-D

środa, 15 sierpnia 2012

Richard Paul Evans - Podarunek

Autor: Richard Paul Evans
Tytuł: Podarunek
Wydawnictwo: Sonia Draga 2009


Opis wydawnictwa:
"Natan Hurst, cierpiący na syndrom Tourette'a, pracownik działu ochrony sieci sklepów muzycznych, nienawidzi Bożego Narodzenia. Choinka i prezenty od lat przypominają jedynie o tragicznych wydarzeniach, które zniszczyły mu dzieciństwo. Kolejną zbliżającą się Gwiazdkę spędziłby zapewne samotnie, gdyby nie zamieć śnieżna, odwołany przedświąteczny lot i przypadkowe spotkanie z młodą kobietą i jej dziećmi. Podarunek to również historia niezwykłego chłopca, który zmienił życie bliskich mu osób, pomagając im zrozumieć siebie i świat. To lektura pełna ciepła, zrozumienia i nadziei."

Choć do Świąt Bożego Narodzenia zostało jeszcze dużo czasu, dziś chciałabym przedstawić Wam książkę, której akcja rozgrywa się właśnie w tym magicznym okresie. Gwiazdka jest pretekstem do tego, by wszystko sobie wybaczyć i pogodzić się z innymi. Jest też czasem, kiedy ludzie stają się sobie bliscy bardziej niż kiedykolwiek. Ale dla Natana Hursta, bohatera książki, święta oznaczają tylko przypomnienie o tragicznym zdarzeniu z czasów dzieciństwa. Mężczyzna nie może poradzić sobie z nieustającym poczuciem winy, które odbiera mu radość życia.

Nie mogę Wam zdradzić, o co dokładnie chodzi, bo zepsułabym całą radość z czytania tej książki. Zanim po nią sięgnęłam, słyszałam same dobre słowa o autorze. Każda powieść Richarda Paula Evansa gościła na liście bestsellerów "New York Times'a", ich nakład opiewa na kilkanaście milionów egzemplarzy, a czytelnicy (zwłaszcza płci żeńskiej) rozpływają się w zachwytach nad jego książkami. A ja po przeczytaniu Podarunku, sama dołączę do fan-clubu tego autora.

Zapytacie - dlaczego? Bo Richard Paul Evans napisał powieść uniwersalną, od której naprawdę trudno się oderwać. Podarunek to opowieść smutna i wzruszająca, ale przy tym pełna nadziei i ciepła, które nas rozgrzewa i każe przypuszczać, że nawet w pozornie smutnej historii kryje się odrobina radości. A miłość i wiara potrafi przenosić góry, o czym wiele ludzi na pewno już zdołało się przekonać. Evansa mogę porównać do Erica-Emmanuela Schmitta: książki obu panów przypominają nam, co jest w życiu najważniejsze i jak wielka potrafi być siła miłości. Podarunek polecam Wam wszystkim, na pokrzepienie serc.

PS Podczas pisania tej recenzji na kolanach siedział mi mały kotek - nie wiem, ile dokładnie ma miesięcy bądź tygodni, bo znalazłam go z Mamą i Siostrą w sobotę. Mała znajdka wierciła mi się i mruczała, dopominając się o pieszczoty, więc przepraszam za to, że recenzja jest tak krótka... ;-)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Marcin Szczygielski - Czarny Młyn


Autor: Marcin Szczygielski
Tytuł: Czarny Młyn
Wydawnictwo: Stentor 2011


Opis wydawnictwa: "Zaniedbana, pustoszejąca wioska, skąd wszędzie jest za daleko i gdzie nawet nie odbiera telewizja, to cały świat 11-letniego Iwo i grupki jego przyjaciół. Pewnego razu w tym ponurym miejscu zaczynają się dziać dziwne, trudne do wyjaśnienia rzeczy, które z każdym dniem coraz bardziej przypominają koszmarny sen. Ślady prowadzą do ruin spalonego dawno młyna... Dzieci muszą same stawić czoła niebezpieczeństwu, by ratować swoich rodziców i ocalić zagrożoną wieś. Kluczem do rozwikłania zagadki i sposobem na pokonanie zła stają się niezwykłe zdolności upośledzonej siostry głównego bohatera."

Oto przed Wami kolejna książka, po Tajemnicy drewnianej sowy, której akcja dzieje się podczas wakacji, i którą to miałam okazję przeczytać właśnie w tym okresie. Czy oprócz czasu wydarzeń obie propozycje mają ze sobą coś wspólnego? Okazuje się, że tak i to nawet całkiem sporo - morał, uniwersalność, wartość przyjaźni... Na pierwszy plan wysuwają się jednak indywidualne cechy tej oto powieści, która ostatnio wciągnęła mnie na tyle, że gdy tylko po nią sięgnęłam - przepadłam...

Zdecydowanie zaletami Czarnego Młyna są: prosty język, lekkość odbioru oraz wartka akcja. Horror dla dzieci i młodzieży nie może być oczywiście zbyt straszny, dlatego koszmarne wydarzenia dawkowane są w tej książce stopniowo. Ale i tak jest przerażająco. Sama wielokrotnie podczas jej czytania miałam ciarki na plecach. Autor wykazał się kreatywnością, spostrzegawczością i umiejętnością, której co poniektórzy pisarze mogą mu pozazdrościć, a mianowicie - ani razu nie poczułam się znudzona, czytając tę książkę. Ani razu nie westchnęłam z irytacją czy nie omiotłam po prostu wzrokiem jakiejś strony, z nadzieją, że dalej będzie ciekawiej. Bo interesujący był każdy rozdział.

Pomysł na fabułę - genialny. Już sam fakt, że w małej wiosce dzieją się paranormalne rzeczy, przyprawia o gęsią skórkę. Tymczasem ideę trzeba jakoś rozbudować, a pomysł na książkę wykorzystać z powodzeniem. Tyle jest przecież książek, których opis wydaje się bardzo interesujący, natomiast z wykonaniem jest już znacznie gorzej. Tymczasem temu autorowi się udało. Świetnie poprowadził akcję, stworzył ciekawych bohaterów. Spośród wszystkich postaci szczególnie wyróżnia się charyzmatyczna Babka, która choć na zewnątrz pozostaje oschła i oziębła, tak naprawdę w środku jest po prostu sympatyczną, ciepłą osobą - typową babcią.

Czarny Młyn to również historia poruszająca trudny temat, a mianowicie niepełnosprawność. Czy to umysłowa, czy fizyczna - zwykle nie jest tolerowana wśród społeczeństwa. Co ja mówię, zwykle! Prawie zawsze. Ta opowieść poucza, że nieważne, jaki ktoś jest na zewnątrz ani jak wygląda; ważne, kim jest w środku. I że siła miłości czy przyjaźni potrafi zdziałać cuda. Trzeba się na nie jedynie otworzyć.

Warto dodać, że książka została nagrodzona Grand Prix w II Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren. Jak dla mnie - całkowicie zasłużenie!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Stentor!