wtorek, 1 lipca 2014

LITERATURA: "Rywalki", Kiera Cass

 

 

 

 

 

Zakochałam się w okładce tej powieści od pierwszego wejrzenia. Jest taka delikatna, romantyczna, wspaniale wpasowuje się w treść. Mówią, żeby nie oceniać książki po okładce. Ale tylko spójrzcie! Gdybym mogła przyznałabym tej książce Oscara w kategorii "najpiękniejsza okładka 2014". Lecz czy treść także zasłużyła na nagrodę?

 

 

 

 

 


Oto zbliżają się Eliminacje - czas, gdy trzydzieści pięć dziewcząt z całego kraju będzie walczyć o koronę. America jest jedną z nich. Początkowo nie ma jednak wcale zamiaru zgłaszać się do konkursu. Wyjść za mąż za tego nudnego, sztywnego księcia? Zostać w przyszłości królową? Być obserwowaną przez cały kraj? Na pewno nie, to nie w stylu dziewczyny, która przez całe życie była Piątką (a więc dość nisko w hierarchii klasowej) i zarabiała na życie poprzez muzykę. A jednak Ami wysyła swoje zgłoszenie... Jak potoczy się dalej jej życie? Czy odnajdzie się w pałacu? I, co najważniejsze, czy zmieni swoje zdanie co do księcia?

Na początku "Rywalki" przypominały mi trochę "Igrzyska śmierci". Fabuły niby się różnią, ale ogólnie można odnaleźć kilka podobieństw. Akcja rozgrywa się w przyszłości, na miejscu Ameryki powstało nowe państwo, kasty tutaj są jak dystrykty, z wylosowanych kandydatek pozostanie tylko jedna... Krew też się trochę leje, bo rebelianci atakują pałac, aczkolwiek przemoc nie jest tak dosadnie ukazana, jak w powieści Suzanne Collins. "Rywalki" nie są także aż tak emocjonujące. Przyznaję, że przez większą część książki nieco się nudziłam. Nie tego się po niej spodziewałam. Myślałam, że zafunduje mi więcej wrażeń, tymczasem akcja rozkręciła się dopiero pod koniec powieści. Ale za to jak! Z niecierpliwością przesuwałam wzrok po kolejnych słowach, przewracałam kartki z wypiekami na twarzy i marzyłam, by zdjąć z półki kolejną część trylogii. Niestety, "Elity" nie ma na mojej półce... Oby to była kwestia czasu, bo nie mogę się doczekać, by sprawdzić, jak potoczy się dalej ta historia. Mam też nadzieję, że drugi tom okaże się bardziej emocjonujący.

Co do bohaterów... Polubiłam się z Americą na początku, jednak w miarę, jak akcja się rozwijała, zaczęła mnie irytować. Nie chcę nic zdradzać... ale... ale... ona grała na dwa fronty! Aż chciałoby się nagadać autorce, że postawiła swoją postać w takiej sytuacji. Chciałabym, by wszystko w książce potoczyło się po mojej myśli (cóż, kto z nas tak nie ma ;)). I jeszcze jedno... Książę Maxon to jednak nie mój typ. Nie skusiłyby mnie piękne suknie, korona i pokojówki spieszące na każde zawołanie. Wolałabym być z Aspenem... Taaak, chyba właśnie znalazłam nowego fikcyjnego 'crusha'. Kolejny chłopak, który nie istnieje, co za pech. Gdyby Ami jednak go nie chciała, to ja bardzo chętnie... Przepraszam, to nie ogłoszenie matrymonialne. W każdym razie, przeczytajcie "Rywalki" i koniecznie mi zdradźcie, w czyjej jesteście drużynie. Ja zdecydowanie -  #TeamAspen!


Za egzemplarz do recenzji dziękuję

9 komentarzy:

  1. Bardzo fajna i ciekawa recenzja, miło mi się czytało twoje wrażenia które mimo wszystko nieco różnią się od moich :) ((jak już ustaliłyśmy #TeamMaxon)). Jestem bardzo ciekawa twojej opinii odnośnie elity

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaledwie wczoraj rozmawiałam o niej z koleżanką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda - okładki całej tej serii są przepiękne. Treści jeszcze nie znam, ale nie potrwa to zbyt długo, bo mam zamiar przeczytać tę książkę w wakacje. Przekonam się wtedy w czyjej drużynie jestem. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie okładka sprawiła, że przeczytałam ebooka po angielsku. Oczywiście treść pozostawiała wiele do życzenia. To samo było z drugą częścią (Elitą) a nawet jeszcze gorzej. Nawet teraz nie wiem, czy nadrobić ostatnią część serii, bo i tak wiadomo jak to się skończy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś bardzo, bardzo, bardzo chciałam przeczytać tę książkę (okładka robi swoje...), ale z każdą recenzją coraz mniej mam na to ochotę. Przecież to jest niesamowicie przewidywalne! Jedyne co mi się podoba, to pomysł, ale ten cały romans i wyjątkowość głównej bohaterki mnie nie przekonuje ^^ Chociaż chętnie sięgnęłabym po tą książkę, gdybym nie miała co czytać, przyznaję :)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że wkrótce będę mieć szansę ją przeczytać ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety ta seria mnie nie przekonuje, jakoś dziwnie przypomina mi pewien film, który mi się nie podobał (wredne dziewczyny? Nie pamiętam dokładnie tytułu)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lekka lektura, którą czytało mi się z przyjemnością. Niewymagająca powieść, ale ma coś w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  9. wygrałam ją jakiś czas temu na Lubimy Czytać teraz leży sobie na półce i czeka na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)