piątek, 29 stycznia 2021

Danielle Collins - "Joga twarzy"

 

 
Uprawiacie jogę? 🧘🏻‍♀️ A co powiecie na... jogę twarzy? Jakiś czas temu na Instagramie mignął mi filmik, na którym Huda Kattan (założycielka marki kosmetycznej Huda Beauty) pokazywała masaż limfatyczny twarzy 💆🏻‍♀️. Kiedy więc w zapowiedziach Wydawnictwa Czarna Owca ukazała się książka "Joga twarzy", zaintrygowana tematem postanowiłam po nią sięgnąć.
 
Publikacja jest estetycznie wydana i bardzo szybko się ją czyta. Danielle Collins prezentuje w niej autorskie techniki jogi twarzy, na którą składa się szereg ćwiczeń czoła, oczu, policzków, ust, szczęki oraz szyi. Wszystkie są opisane i opatrzone fotografiami, mimo to miałam czasem wrażenie, że nie do końca rozumiem, jak miałabym je wykonać. Przydałoby się też ich nieco więcej.
 
Autorka wskazuje ponadto, że dla osiągnięcia celu w postaci uzyskania zdrowszego, promiennego wyglądu, równie istotny jest styl życia: spożywanie odpowiednich pokarmów, a unikanie innych, dbałość o prawidłową postawę, regenerujący sen 🌛. Nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że to wszystko już gdzieś było - takie porady zamieszczane są w prasie i literaturze kobiecej bardzo często, więc akurat w tym aspekcie autorka nie zaproponowała właściwie nic odkrywczego 🤷🏻‍♀️.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

Moje media społecznościowe:
  

poniedziałek, 25 stycznia 2021

Sona Charaipotra, Dhonielle Clayton - "Tiny pretty things"



Tkwi we mnie nadal małe dziecięce marzenie o zostaniu baletnicą. Ta forma sztuki kojarzy mi się z nienaganną postawą, świadomością własnego ciała, pokonywaniem barier. Jednocześnie, choć pełen swego rodzaju magii, świat baletu jest okrutny, wymagający i bezwzględny. To walka nie tylko z innymi o miejsce w obsadzie, ale również z samym sobą - ciągłe doskonalenie własnego ciała i umysłu.

"Tiny pretty things" autorstwa S. Charaipotry i D. Clayton to historia uczennic i uczniów szkoły baletowej w Nowym Jorku. Intrygi, kłamstwa, bezwzględne dążenie do otrzymania upragnionej roli w przedstawieniu - wszystko to jest na porządku dziennym. Książka dzieli się na dwie części - sezon jesienny i wiosenny - i to właśnie ta druga jest ciekawsza, bardziej obfita w niecne gierki. O ironio, choć to Bette jawi się tutaj jako ta zła, polubiłam ją najbardziej ze wszystkich bohaterów... ale cóż, ja już tak mam, że darzę sympatią czarne charaktery.

"Tiny pretty things" jest propozycją nie tylko dla miłośników literatury young adult, choć to właśnie o losach młodzieży opowiada. Z pewnością sięgnę po kolejną część, gdy już zostanie wydana na polskim rynku.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal.

Moje media społecznościowe:
  

🎥 Przy okazji, pozwolę sobie na kilka słów o serialu, który powstał na podstawie tej książki. Choć szczerze mówiąc, znacznie różni się on od pierwowzoru - podobieństwa można policzyć na palcach jednej ręki. Zmienione zostały nawet imiona większości bohaterów. Uważam, że produkcja Netflixa daje złe wzorce, przede wszystkim z uwagi na bardzo dużo dość odważnych scen seksu. Z odcinka na odcinek pojawia się coraz więcej intryg, które mają zaszokować odbiorcę. Życie młodzieży uczęszczającej do prestiżowej szkoły baletowej jest ukazane w sposób maksymalnie negatywny, skrajny. Ale chyba najgorsza jest niemiłosiernie irytująca pani inspektor, która pojawia się w każdym odcinku, badając tropy i posuwając się przy tym do zadziwiających czynów. Pozostaje mi podsumować ten serial cytatem jednego z bohaterów: "ballet is a great destroyer"...

wtorek, 19 stycznia 2021

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA: Robert Beatty - "Willa, dziewczyna z lasu"



 Premiera: 10 lutego 2021
 
Moi drodzy, dziś mam przyjemność przedpremierowo podzielić się z Wami wrażeniami z lektury książki "Willa, dziewczyna z lasu". Nie bez przyczyny użyłam słowa "przyjemność", ponieważ historia nieustraszonej bohaterki była wciągająca i inspirująca.
 
Willa jest Feiranką. U zarania dziejów stworzenia te wykorzystywały siły przyrody do czynienia magii, żyły w symbiozie z roślinami i zwierzętami, darząc je miłością. W czasach, gdy poznajemy naszą bohaterkę, wiele się jednak zmieniło. Willa będzie musiała zadać sobie pytanie, wobec kogo pozostać lojalnym. Czy podąży za głosem serca, mając w pamięci dawne czasy? Czy odnajdzie własne "ja"?
 
To piękna, choć momentami okrutna, baśń. Odnajduję w niej analogie do współczesnego życia w społeczeństwie - ślepe zapatrzenie w przywódców, zapominanie o pewnych tradycyjnych wartościach. To pełna magii historia o buncie, poświęceniu, miłości. Willa zdecydowanie zasługuje na miano silnej bohaterki.
 

Dziękuję Wydawnictwu Literackie za możliwość przeczytania książki przed premierą.

Premiera: 10 lutego 2021

Moje media społecznościowe:
  
 

sobota, 9 stycznia 2021

Joanna Szarańska - "Kraina Zeszłorocznych Choinek"


"Kraina Zeszłorocznych Choinek" autorstwa Joanny Szarańskiej to książka, z którą miałam relację na zasadzie kocham-nienawidzę. Czytałam ją bardzo długo i nie potrafiłam się zmusić do szybszego dokończenia historii. Widziałam, że ta świąteczna propozycja od Czwartej Strony cieszy się dużą ilością przychylnych opinii, jednak ja nie podzielam w całości słów aprobaty 😞. Lektura tej książki była niczym rollercoaster - raz lepiej, raz gorzej.

Zaczynając od pozytywnych stron powieści, muszę przyznać, że sama koncepcja historii związanej z legendą o Krainie Zeszłorocznych Choinek jest sprawnie wymyślona i ciekawa 🎄. Mamy nieoczekiwany splot losów bohaterów, po latach powracają wspomnienia, dawne namiętności i rozliczenia. Najciekawsze były dla mnie losy sióstr - Beaty i Danuty, spodobało mi się też zakończenie historii Heleny.

Nie obyło się jednak bez fragmentów, przez które książka mocno straciła w moich oczach. Autorka starała się zaserwować czytelnikowi sporo humorystycznych scenek, z których niektóre faktycznie były całkiem zabawne, lecz inne - zupełnie żenujące. Irytowała mnie też postać Antka, ale ja chyba po prostu jestem uprzedzona do dziecięcych bohaterów (choć nie zawsze!).


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!

Moje media społecznościowe: