Tytuł: Trzy mądre małpyWydawnictwo: Ateria Sp. z o.o.Czas trwania: 285 min
Kolejny audiobook, którego miałam okazję posłuchać, określany jest hasłem Polska odpowiedź na książkę Harukiego Murakamiego - "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu". Nie miałam okazji czytać żadnej powieści japońskiego pisarza, więc tej wyżej wspomnianej tym bardziej, ale z tytułu wnioskować mogę, że jest to książka... o bieganiu. (Ach, jakaż ja spostrzegawcza! ;-))
Trzy mądre małpy to książka także traktująca o bieganiu, choć nie tylko. Autor początkowo opisuje swoje dzieciństwo, gdy chciał być sportowcem, potem komentatorem sportowym. Pierwsze rozdziały mogę porównać do felietonu - tu autor wykłada swoje opinie na przykład o mediach, w których pracował. Łukasz Grass pisze o nich, ich roli i tym, jaki mają na nas wpływ. Włączamy telewizor i słuchamy o tragediach, o których nierzadko nie chcielibyśmy słyszeć. Otwieramy gazetę i czytamy o sensacjach robionych z byle czego. W tej kwestii zgadzam się z autorem. Jeśli chodzi o język, to autor nie stroni od wulgaryzmów, ale ogólnie w odbiorze jest dosyć lekki, z czego bardzo się cieszę. Dlaczego? A wyobraźcie sobie książkę, której słuchacie, pełną wyniosłych wyrażeń i specjalistycznego języka. Zapewne wyłączylibyście nagranie już po kilku minutach.
Głównym zagadnieniem, jaki porusza w swojej książce Łukasz Grass, jest sport. Z naciskiem na bieganie, pływanie i jazdę na rowerze. Już wiecie, jaka dyscyplina łączy w sobie te trzy, wyżej wymienione? Tak, tak. To triathlon. Wiele razy o nim słyszałam i czytałam. Że wyczerpujący, że dla twardzieli i że trzeba mieć naprawdę żelazny organizm, by dotrwać do mety. No i tu się nie dziwię. Bo żeby przepłynąć 3,8 km, pokonać rowerem 180 km, a potem jeszcze pobiec 42 km (to długości charakterystyczne dla Ironmana, siódmego w kolejności dystansu triathlonowego), trzeba być w niesamowitej kondycji. Ja odpadłabym już po pierwszych stu metrach biegu. Nie, nie żartuję. Inna sprawa, że ze względu na problemy zdrowotne, nigdy nawet nie mogłabym wystartować w podobnych zawodach, nawet na mniejszym dystansie (ot, chociażby Super Sprinterskim, czyli tym najkrótszym).
Trzy mądre małpy to książka niezła, ale na dłuższą metę wydała mi się nudna. Ciągłe słuchanie o bieganiu, pływaniu, jeździe rowerem w końcu sprawiło, że nie dosłuchałam audiobooka do końca. A słuchanie też nie było łatwe, bo głos lektora, Bartłomieja Topy, chwilami był tak monotonny, że oczy mi się kleiły... A tego pana jako aktora lubię, wobec czego ta monotonność w jego głosie była dla mnie nie lada zaskoczeniem. Oj, panie Bartku, mógł się pan bardziej postarać!
Przede wszystkim jednak książka ta naprawdę inspiruje. Kolokwialnie mówiąc, daje kopa w tyłek, by wreszcie ruszyć się z kanapy, włożyć dres i... pobiec. W siną dal. Gdzie nogi poniosą. Zalety? Lepsza kondycja, szczuplejsza sylwetka, zdrowie - zarówno fizyczne, jak i psychiczne...
A ja pobiegam, serio. Tylko niech się trochę ociepli! ;)
Za możliwość przesłuchania audiobooka bardzo dziękuję serwisowi Audeo.pl!
Audiobooków nie słucham, ale jeśli znajdę jej papierową wersje, to przeczytam.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nie dla mnie. Nie lubię tego typu książek.
OdpowiedzUsuńSłyszałem co nieco o powyższym audiobooku, ale szczerze mówiąc - spodziewałem się czegoś innego.
OdpowiedzUsuńCóż, chyba w takim razie jednak się nie skuszę :)
Pozdrawiam!
Jakoś nie czuję się zachęcona do przesłuchania tego audiobooka, tym bardziej, że sport niespecjalnie mnie interesuje. :)
OdpowiedzUsuńWidzę słowo audiobook i od razu jestem na nie.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie słucham audiobooków, ale może kiedyś sięgnęłabym po wersję książkową (no, wiesz, jako papier :D).
OdpowiedzUsuńAudiobook nie przemawia do mnie. Muszę trzymać książkę w ręku , czuć jej zapach, mieć przed oczami litery,które układają się w słowa, zdania, akapity itd. A audiobook? Głos lektora nie zawsze jest głosem, który chce się słuchać z przyjemnością, takie "czytanie"raczej doprowadziłoby mnie do rozstroju nerwowego . Może kiedyś sięgnę po wersję książkową, pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńOczywiście wersję książkową, papierową .
OdpowiedzUsuń> Widzę słowo audiobook i od razu jestem na nie.
OdpowiedzUsuńEch, jak to fajnie powiedzieć mając mnóstwo czasu. Jak przyjdzie praca, rodzina, małe dziecko to się okaże, że audiobook to jedyna okazja aby "poczytać" książkę. Tez miałam kiedyś opory. Teraz w nawale czasu i obowiązków słucham książek w drodze do pracy (pół godziny piechotą w jedną stronę = godzinę lektury dziennie) czy na spacerze z wózkiem ze śpiącym dzieckiem (druga godzina).