Są książki, po których przeczytaniu odłożymy je na półkę bądź oddamy do biblioteki i nie zastanawiamy się nad losem ich bohaterów czy też alternatywnym zakończeniem. Są też i takie, w których przypadku postępujemy wręcz przeciwnie. Niniejszy tytuł do tej właśnie grupy należy.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Michalak nie należało do udanych. Była to książka zatytułowana bodajże "Rok w Poziomce" i stwierdziłam wtedy, że nie jest to pozycja wysokich lotów. Jakiś impuls, ludzka ciekawość kazała mi któregoś dnia sięgnąć po "Bezdomną". Tym razem się nie zawiodłam. Okazała się być to książka o niełatwej tematyce, ale napisana zgrabnie, a co najważniejsze - lepiej zarówno językowo, jak i treściwie, od wyżej wspomnianego "Roku w Poziomce".
Bezdomność to problem, jaki dotyka wielu. Nas także - chociaż może nie bezpośrednio, to jednak stykamy się z niemającymi dachu nad głową osobami, czytamy o nich bądź słyszymy w radiu i telewizji. Czasem są to ludzie, którzy w przeszłości popełnili jakiś błąd, nieszczęście spadło na nich jak grom z jasnego nieba, a w innych przypadkach - sami postanowili prowadzić takie życie. Co ich do tego skłoniło? To pytanie retoryczne, na które trudno jest znaleźć odpowiedź, a może po prostu jest to niemożliwe. Autorka również musiała je sobie zadać i na jego kanwie stworzyła historię, która szokuje, powoduje dziwne ukłucie w sercu i wprawia w zakłopotanie. Bo to przecież życie pisze takie scenariusze. To historia, która mogłaby dotyczyć każdego z nas.
Oprócz bezdomności, autorka porusza jeszcze szereg innych problemów, często pomijanych lub bagatelizowanych przez społeczeństwo. Dobrze, gdy literatura oprócz przyniesienia nam rozrywki czy zapewnienia chwili relaksu spełnia czasem jeszcze inną funkcję - otwiera oczy na pewne kwestie, edukuje, poucza. "Bezdomna" to pozycja mocna. Nie da się przejść obok niej obojętnie.
Cóż, literatura to Tokarczuk, Michalak w moim odczuciu tego poziomu nie osiągnie nigdy. Nawet natknęłam się na jakiś wywiad z panią Katarzyną, w którym żaliła się, że polonistka orzekła, iż pani Katarzyna jest grafomanką, pomijając jak żenujące jest epatowanie tego typu wyznaniami w wywiadach, to po zapoznaniu się z wytworami Michalak zgadzam się z ciałem pedagogicznym. Bardzo dobra analiza książki "Bezdomna" znajduje się na Niezatapialnej Armadzie (samobójstwo z użyciem kryształowego kieliszka, ta ZŁA, co uprawiała seksy w windzie, adopcja dziecka przez znalezienie go w lesie, no i kawalerka za 300 złotych w jednej z najdroższych dzielnic Warszawy... - te i inne kwiatki zdecydowanie nie sprawiają, że tę książkę można potraktować jako poważną literaturę). Wspierajmy to co dobre, interesujące, no i przede wszystkim nie obrażające inteligencji czytelnika, pięknie proszę, dlatego na mojej półce dla bredni z aspiracjami (takich jak "Bezdomna") nigdy nie będzie miejsca.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki autorki, ale chcę zapoznać się z jej twórczością zaczynając właśnie od ,,Bezdomnej".
OdpowiedzUsuńNie doczytałam książki do końca. Wiele błędów merytorycznych, mylenie pojęć... Bardzo mnie to irytowało. Pomysł autorka miała jak najbardziej dobry, chęć przedstawienia kilku tematów w jednej książce też, ale mogło wyjść zdecydowanie lepiej. "Nadzieja" według mnie jest lepiej skonstruowaną powieścią i również dotyka ciężkich, życiowych tematów. Polecam. :)
OdpowiedzUsuńZ twórczością Michalak spotkałam się czytając "Poczekajkę" i, choć początkowo oceniłam ją chyba dosyć pozytywnie, to z perspektywy czasu nie wspominam jej jakoś szczególnie miło. Mam jednak w planach inne jej powieści, bo skoro tyle osób się nimi zachwyca, to może rzeczywiście warto? :)
OdpowiedzUsuńTej książki autorki jeszcze nie czytałam, ale chciałabym, ponieważ zbiera skrajne recenzje.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Nadzieje i Bezdomna to jej najlepsze książki. Reszta to tylko takie bajki, a bajki dobrze się czyta, bo odciągają od rzeczywistości i pozwalają zapomnieć.
OdpowiedzUsuń