Wystarczy, że jesteś
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Kolejna książka o miłości. I znów tej nastoletniej. Po Dzienniku zakochanej nastolatki chciałam sięgnąć po coś z gatunku powieści paranormalnych, bo zwykle robię właśnie tak na zmianę, ale dziwnym trafem wzięłam do ręki tę książkę i szybko ją przeczytałam.
Weronika to pesymistka. Nie wierzy w siebie, że ktoś ją pokocha, że znajdzie szczęście... Prowadzi bloga, na którym opisuje zdarzenia ze swojego życia, wplątując w nie istnienie tajemniczego Pana W., wymyślonego chłopaka. Jest zaczytana w Zmierzchu, co nastraja ją do kolejnych przemyśleń z gatunku "patrzę na świat przez ciemne okulary". Zafascynowana Edwardem, pragnie by ktoś taki jak on pojawił się w jej nudnym życiu, zaprosił na romantyczne spotkanie, by była dla niego najważniejsza na świecie. Jednak ciągłe porównywanie chłopców do wampira z powieści sprawia, że realni faceci wydawali się coraz bardziej beznadziejni. Do czasu, gdy jadąc pociągiem w odwiedziny do babci poznaje Filipa. Chłopak dosiada się do jej przedziału i rozpoczyna rozmowę. Okazuje się, że jest aktorem. Dziewczyna poznaje także Marka, lecz zostają tylko przyjaciółmi. Początkowo zafascynowana Filipem Weronika nie podejrzewa nawet, jaką cenę będzie musiała zapłacić za późniejszą bardzo bliską znajomość...
Książka mogłaby być świetna. Pani Gutowska-Adamczyk to dobra pisarka, ale jeśli chodzi o tę powieść, liczyłam na więcej. Powieść opowiada, przytaczam opis z okładki, o dojrzewaniu do miłości, potrzebie kochania i bycia kochanym, pierwszych rozczarowaniach oraz trudnej drodze do zrozumienia, co jest naprawdę wartościowe. I albo ta droga jest zbyt trudna, albo zbyt długa. Przez kilkadziesiąt stron przelewa się potok myśli Weroniki, tych negatywnych, co ona mogła zrobić, dlaczego miłość jest tak okrutna... Owszem, miłość bywa okrutna, ale w tej książce właśnie takich stwierdzeń jest wiele. Weronika była nieszczęśliwa w jednym ze swych związków, co stało się przyczyną rozpisywania się na temat jej uczuć, gdy wydawała się smutna, przygaszona, osamotniona - czyli praktycznie zawsze.
Znajdzie się jednak parę "ale". Książkę czyta się szybko, co samo w sobie jest zaletą. Co by to było, gdybym musiała się przedzierać przez parę setek stron, natykając się wciąż na takie pesymistyczne myśli! Ta na szczęście nie ma nawet trzystu. No i mamy przedstawioną nastoletnią miłość, wszystkie jej oblicza, to, że bywa trudna.
Czy powieść ta ma jakieś przesłanie? Może, że nie warto być pesymistą...? A może, że nie można być na czyjeś zawołanie...? Lub że pierwsza miłość rani...? Cóż, moim zdaniem dowodzi temu, że nie warto marzyć, tylko skupiać się na rzeczywistości. Bo Weronika marzyła o Edwardzie i do czego ją to doprowadziło? A przecież marzenia to najlepsze, co nas spotyka, one sprawiają, że na chwilę odrywamy się od szarej rzeczywistości. Tu chyba jednak są przedstawione jako coś złego. A może źle zrozumiałam całe przesłanie...
Dlaczego miłość to nie autostrada ku szczęściu, lecz wyboista ścieżka wiodąca nad urwiskiem i trzeba się dobrze rozglądać dookoła, by nie osunąć się w przepaść lub nie dostać spadającym odłamkiem skały w głowę?
Dlaczego piękne historie zdarzają się tylko w kiepskich powieściach?
Ta powieść może nie jest aż tak kiepska. Lecz mnie nie zachwyciła na tyle, bym mogła jej dać ocenę większą niż 4...
Tak jak nie przepadam za miłosnymi komediami, tak nie ciągnie mnie specjalnie do takich książek. Dziękuję jednak za refleksje o książce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Czytałam inne książki tej autorki i podobały mi się one. Kiedyś chyba nawet próbowałam czytać i tą książkę, ale była taka nudna, że ją sobie odpuściłam.
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam .. ;)
OdpowiedzUsuńJak wpadnie mi w ręce to z wielką chęcią przeczytam
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książka
OdpowiedzUsuń