środa, 11 sierpnia 2021

K.N. Haner - "Ring girl"

Haneczkie czyta. Ring girl
Recenzję "Ring girl" postanowiłam rozpocząć od informacji, którą znalazłam... już po lekturze. Okazuje się, że autorką tego romansu obyczajowego jest Polka, ukrywająca się pod literackim pseudonimem. To mnie mocno zaskoczyło - czytając książkę nawet przez myśl mi nie przeszło, że w istocie mam do czynienia z naszą rodzimą literaturą, bo całość akcji rozgrywa się w Nowym Jorku, a nasi bohaterowie noszą amerykańskie imiona. Nawet brak zamieszczenia frazy z tytułem oryginału na stronie redakcyjnej nie wzbudził moich podejrzeń; uznałam, że skoro jest taki sam, nieprzetłumaczony (sic!), to po prostu nie został uwzględniony.

Gdy jestem już po lekturze książki zastanawiam się, czy inaczej odebrałabym ją, gdybym wiedziała, że autorką jest Polka. Romansów nie czytuję często, żeby nie powiedzieć - niemal wcale, a ostatnio miałam z podobnymi treściami do czynienia w ubiegłym roku, gdy czytałam kilka książek Pauliny Świst z pogranicza tego gatunku.


Oceniając ten tytuł, muszę uwzględnić specyfikę romansów, literatury obyczajowej czy wręcz erotycznej. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to gatunek, który ma służyć w zasadzie jedynie rozrywce, odprężeniu, może pobudzeniu pewnych fantazji (choć szczerze, jak na romans, w tej książce scen "łóżkowych" jest w moim odczuciu niewiele - a może się po prostu nie znam, bo naprawdę baaardzo rzadko po takie sięgam).

W "Ring girl" mamy oczywiście pewien utarty już schemat: dwójka bohaterów wspólnie przezwycięża przeszkody, a na koniec... najprawdopodobniej żyją długo i szczęśliwie 😉. Jest więc ON - pretendent do tytułu bokserskiego, żyjący pod dyktando apodyktycznego ojca. Jest i ONA - również zmagająca się z rodzinnymi problemami. To z jej perspektywy poznajemy całą historię. Relacja tych dwojga zaczyna się od kłamstwa... no, może od nieprzyznania się przez główną bohaterkę do pewnej niewątpliwie istotnej okoliczności. I tak brniemy przez książkę, w której niewiele okazuje się zaskoczeniem. Naszą główną bohaterką targają rozterki miłosne i moralne. Obwinia się o fałsz, ale nie zmienia swojego zachowania. Nie polubiłam jej, a z tego, co widzę w recenzjach, nie wzbudziła sympatii u większej liczby czytelników.

"Ring girl" to na pewno nie jest górna półka romansideł. Emocji zasadniczo nie wzbudza. Splot wydarzeń momentami mało wiarygodny. A zakończenie... trochę przesadzone - może miało podkręcić nieco całość, ale wyszło średnio.

Moje media społecznościowe - zachęcam do zaobserwowania!
  

1 komentarz:

  1. Nie czytałam tej książki autorki, ale mam ją na półce. Takie lekkie powieści zostawiam sobie na leniwe dni.

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)