Przy okazji recenzowania publikacji "Ja kobieta" Cameron Diaz i Sandry Bark już wspominałam, że ciężko jest oceniać książki pisane przez celebrytów, bo nigdy nie wiadomo, czy... są w rzeczywistości pisane przez celebrytów 😉. "Dopiero się rozkręcam" to ponoć druga książka Justina Biebera, ale ja oczywiście podchodzę do tego faktu z wyjątkowym przymrużeniem oka - wręcz całkowitym jego zamknięciem - bo jest dla mnie niemal pewne, że to nie on zasiadł do jej pisania. Raczej ktoś pozbierał jego przemyślenia na różne tematy, wspomnienia, historyjki zza kulis estradowego życia i tak oto powstała publikacja sygnowana hasłem "100% oficjalnie".
Ta książka nie jest biografią, raczej właśnie zbiorem opowieści Justina Biebera z czasów, gdy już stał się rozpoznawalny. Wokalista opowiada o blaskach i cieniach sławy. O tym, że tak naprawdę jest zwyczajnym chłopakiem (cóż, teraz już mężczyzną, ale książka została wydana w 2013 roku), którego czasem przytłacza rozpoznawalność. O tym, że lubi urządzać sobie z ekipą żarty. O tym, jak ważne dla niego jest to, aby pomagać, być wdzięcznym, wierzyć. Pamiętam, że kiedy czytałam tę książkę kilka lat temu (wówczas chyba jej nie dokończyłam), odniosłam wrażenie, że Bieber jest dość zadufany w sobie. Tym razem mi ono nie towarzyszyło. Publikacja jest pełna zdjęć, wydana na ładnym papierze. To książka, którą zapewne mają na półce fani wokalisty.
Książkę otrzymałam swego czasu do recenzji od Wydawnictwa IUVI (imprint Wydawnictwa SQN), zatem dziękuję za egzemplarz [współpraca].
Ja się raczej nie skuszę. Nie interesuje mnie zbytnio ta postać.
OdpowiedzUsuń