Tytuł: Pocałunek aniołaWydawnictwo: Dolnośląskie 2012Ilość stron: 224
Istnieją książki ambitne - takie, które pamięta się długo po przeczytaniu, które zmuszają do refleksji. Są też i książki lekkie, zwykłe czasoumilacze, które służą zapełnieniu luki między kolejnymi naprawdę zasługującymi na uwagę pozycjami. Pocałunek anioła według mnie na pewno nie kwalifikuje się do pierwszej kategorii. Ale mam problem z umiejscowieniem go w tej drugiej. Bo tak właściwie to nie wiem, co powiedzieć o tej książce...
W otwierającym cykl Pocałunek anioła tomie o tym samym tytule, mamy do czynienia z utartym już schematem - zwykła dziewczyna i niezwykły chłopak. Gwoli wyjaśnienia, chłopak niezwykłym staje się dopiero po śmierci, ale nie będę zdradzać zbyt wiele. Ivy - urodziwa i utalentowana nastolatka spotyka się z Tristanem (ach, cóż za romantyczne imię!). Ten jednak ginie w wypadku. Dziewczyna nie może poradzić sobie ze stratą i mimo że do tej pory ogromnie wierzyła w obecność i pomoc Aniołów, po tym wydarzeniu traci w nie całą wiarę. Jednak jest ktoś, komu bardzo zależy na tym, by Ivy odzyskała swoją wiarę...
Pocałunek anioła to z jednej strony pozycja mocno infantylna. Widać niedopracowany warsztat pisarki, niedociągnięcia językowe i, ogólnie rzecz biorąc, bałagan stylistyczny. Oprócz tego razi w oczy ciężkostrawny w odbiorze język. Dialogi, którymi posługują się bohaterowie, w większości zamiast napędzać akcję, sprawiały, że po prostu się irytowałam. Co jeszcze mogę rzec? Z natury nie czytam romansów - od przesytu czułości człowiekowi może zrobić się niedobrze. Na szczęście w tej książce nie było akurat z tym tak źle. Natomiast najbardziej przyczepię się do bohaterów. Słabych, nudnych, szablonowych, wtopionych w tło, kompletnie bez charyzmy... Wyliczać dalej? Chyba nie trzeba. Owszem, znalazło się parę wyjątków, którzy nadali tej książce charakteru (jak Gary, Will czy Lacey) i to dzięki ich nietuzinkowym osobowościom niniejsza pozycja nie musi zostać zaszufladkowana jako "Książka, w której ani jeden bohater nie wyróżnia się kompletnie niczym". A mogłaby.
No dobrze, ale czy naprawdę w całej tej niewiele ponad dwustu-stronicowej powieści nie znajdzie się nic więcej pozytywnego, niż tylko garstka postaci z charakterem? Okej, okej, muszę przyznać, że na szczęście istnieje jeszcze druga strona medalu. Bo trudno wylewać kubeł pomyj na książkę, która momentami jest naprawdę interesująca. Że chwilami irytuje - to fakt. Że czasem przytłacza swoją infantylnością - to też prawda. Ale jednocześnie wciąga i porusza ciekawy temat Aniołów. Jeśli pozbyć by się tych wszystkich nudnych wstawek, niczym nie wyróżniających się bohaterów i irytujących dialogów, powstałaby naprawdę świetna książka. I może nawet kwalifikowałaby się do ambitnych lektur - przecież skoro traktuje o Aniołach, to równocześnie zmusza do refleksji nad samym sobą i ludzkim życiem. I o tym, co dzieje się z nami po śmierci. Jednak przez powyżej wymienione słabe strony tej książki, stała się ona banalną pozycją z gatunku paranormal romance. I trafiła na półkę z literaturą dla młodzieży.
Dam piątkę na zachętę - zobaczymy, co będzie dalej. Gdybym miała krótko podsumować Pocałunek anioła, rzekłabym, że to kolejna książka z niewykorzystanym potencjałem. Ach, ileż ich już było...
Miałam podobne wrażenia do Ciebie, ale jednak trochę lepsze. :) Oczekiwałam naprawdę wiele, a dostałam niewiele. Niemniej jednak kiedyś mam zamiar sięgnąć po kontynuacje xD
OdpowiedzUsuńCały cykl już za mną i przyjemnie go wspominam:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś na razie mam co czytać ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak kiepsko, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie. No cóż, mam tę książkę z jakiegoś konkursu, więc pewnie przeczytam i tak.
OdpowiedzUsuńMam tę serię w planach;) Choć po Twojej recenzji zaczęłam się jej trochę obawiać...
OdpowiedzUsuńTakich książek jak ta było już milion - z niewykorzystanym potencjałem. Plusem chyba jest to, że książki o Aniołach fascynują mnie, no i nie ukrywajmy - nadal stosunkowo ich mało. Czy jednak warto czytać dla garstki charyzmatycznych postaci? Nie czuję się przekonana, choć nie przeczę, jako "czasoumilacz" spisze się zapewne świetnie, ale jako ambitniejsza lektura, nie bardzo. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To raczej książka nie dla mnie. Fabuła mało ciekawa.
OdpowiedzUsuńNo niestety całkiem sporo jest takich książek, a szkoda! :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie do tego tytuły. :)
Jestem na nie odkąd tylko zobaczyłam tę serię, całkowicie mnie do siebie nie przyciąga.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i podobnie jak Tobie, nie spodobała mi się. Jednak sięgnęłam po kolejne części - niedawno właśnie skończyłam czytać trzeci tom. Jest znacznie lepiej, aczkolwiek ta seria tak bardzo mnie nie zachwyciła. Zobaczymy jeszcze, jak będzie z ostatnią częścią :)
OdpowiedzUsuń