fot. materiały promocyjne |
Rzadko oglądam filmy, jednak wraz z moim mężczyzną skusiliśmy się na "seans" komedii zatytułowanej "Oszustki" (bardziej z mojej inicjatywy, jak to z takimi filmami bywa 😉). W rolach głównych występują Anne Hathaway i Rebel Wilson. Byłam dość pozytywnie nastawiona, zaciekawiona... a tymczasem wyszedł, cóż, klops.
I spore rozczarowanie.
A zatem co było nie tak?
Po pierwsze - trochę ten film namącił mi w głowie. Nie do końca początkowo ogarniałam, co tam się dzieje i kto jest kim. Później niby sprawy zaczęły się wyjaśniać, nie mniej jednak nadal miałam pewien mętlik w głowie.
Po drugie - poziom humoru w tym filmie jest dość niski. Owszem, scena, w której Josephine trenuje Penny do "roli" oszustki bawiła mnie niesłychanie, natomiast już np. kolejne, w których panie odstawiają cyrk przed mężczyznami, których uprzednio Josephine owinęła sobie wokół palca, były tak naprawdę żałosne.
Po trzecie - gdy wydaje się, że historia zaczyna obierać intrygujący kierunek, nagle wszystko znowu zostaje sprowadzone do naprawdę mizernego rozwiązania i film kończy się dosłownie 10 minut po tym.
Na plus ciekawa postać Josephine - kobiety z klasą, władającej kilkoma językami. Postaci inteligentnej i inspirującej. Reasumując, mogło być ciekawiej, tymczasem potencjał został całkowicie niewykorzystany. Nie traćcie czasu na ten film...
Nie słyszałam wcześniej o tym filmie. Może uda mi się go obejrzeć.
OdpowiedzUsuńWyszedł w tym roku, z tego co wiem. Generalnie nie polecam, ale może spodoba Ci się, wszak różne są gusta ;). Pozdrawiam!
UsuńNie polecam.
OdpowiedzUsuńJa podobnie ;).
Usuń