czwartek, 23 lipca 2020

Paulina Świst - "Przekręt"


Miało być z pompą, a wyszło... jak zwykle. Paulina Świst wciąż powtarza schemat, który wprawdzie przyniósł jej rozgłos i sukces, ale z czasem nudzi...

W "Przekręcie" mamy zatem dwójkę głównych bohaterów, już znanych z poprzednich części. Jest ona i on, dawni kochankowie - jak to mówią, stara miłość nie rdzewieje. Mimo że od ich ostatniego spotkania minęło wiele lat, wciąż wypominają sobie to i owo. W "Przekręcie" prym wiodą dialogi niczym z telenoweli, bohaterowie przerzucają się odzywkami wyjętymi jakby z ust nastolatków. Fabuła jakaś tam jest, ale bez dreszczyku i przewidywalna.

Największy zarzut? Brak nastroju grozy, mrocznego klimatu, głębszego wprowadzenia czytelnika w fabułę. Już w recenzji "Karuzeli" pisałam też o wyjaśnieniach związanych z tytułową problematyką - były krótkie, sklecone naprędce. Książki wiele zyskałyby dzięki dłuższym opisom! Ale taki jest już chyba ten styl pisania autorki, więc może wreszcie wbiję to sobie do głowy. Zakończenie pozostawiono otwarte, zatem to jeszcze nie koniec przygód znanych nam bohaterów... Tylko czy to dobrze? Może lepszy byłby powiew świeżości, niż powtarzanie schematów? Nawet najbardziej zapalonym czytelnikom pani Świst może się to w którymś momencie po prostu znudzić...


Moje recenzje innych książek Pauliny Świst: klik.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza ♥
Moje media społecznościowe:
  

2 komentarze:

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)