Pierwszą część nowego cyklu autorstwa Pauliny Świst, tj. "Karuzelę" czytałam w ubiegłym roku i niespecjalnie przypadła mi ona do gustu - wówczas użyłam ostrzejszych słów, ale ciekawi mogą zajrzeć do recenzji i wszystko nadrobić ;-). Chcąc nie chcąc będę porównywać części między sobą, bo tak już jest z seriami książek - zazwyczaj pierwszy tom okazuje się najlepszym, a kolejne tworzone są jakby na siłę, na fali sukcesu autora.
W tym przypadku jednak "Sitwa" wypada lepiej niż "Karuzela", choć nadal sporo tu abstrakcji, naiwności i momentów w moim odczuciu żenujących. Bohaterowie wydają się wykreowani na ciekawszych, choć występuje tu jednakowy schemat - on, przyciągający kobiece spojrzenia, silny macho, z trudną przeszłością i ona, odnosząca sukcesy prawniczka, szukająca prawdziwej miłości, skrywająca się pod płaszczykiem niedostępnej. Można się domyślić, co z tego wyniknie. Mamy też kryminalną intrygę, wokół której kręci się oś książki. Na szczęście w tej części serii nie roi się od wulgaryzmów, co czyni lekturę bardziej znośną.
A zakończenie pozostawia pewne niedopowiedzenie, możemy zatem liczyć na to, że kolejny tom przyniesie dużo emocji!
Moje recenzje innych książek Pauliny Świst: klik.
Serie nie są moim ulubionym literackim tworem, gdyż nie lubię czekać na kolejny tom, by dowiedzieć się co dalej. Mimo to mam za sobą kilka tego rodzaju historii, więc może i tą kiedyś poznam :)
OdpowiedzUsuńO, takie oczekiwanie na kolejne części faktycznie jest uciążliwe! Najlepiej brać się za serię, której wszystkie tomy już wydano :D :D
Usuń