wtorek, 29 września 2020

K. C. Archer - "Instytut"


Tytułowy instytut jest szkołą, w której kształcą się osoby mające dar jasnowidzenia 🔮. Zabrakło mi jednak głębszego wprowadzenia w funkcjonowanie instytucji (a to przecież pierwszy tom, więc kiedy, jak nie teraz?). Autorka skupiła się raczej na tym, aby przedstawić mordercze treningi sprawnościowe rekrutów niż to, na czym tak naprawdę opiera się idea istnienia szkoły. W ogóle cała książka wydawała mi się napisana jakby bez głębszej idei i bez ładu 🤔. Niektóre fragmenty kompletnie nie grają z innymi, pojawiają się sceny wyjęte z kontekstu. Jest po prostu chaotycznie. W którymś momencie pogubiłam się całkowicie.

Bohaterowie nie są mocną stroną tej powieści. Wręcz przeciwnie, rzekłabym - momentami irytują niesamowicie (a w szczególności Molly...).

Pomysł nie urzeka oryginalnością, kreacja bohaterów wprawia w irytację, a sama fabuła jest chaotyczna. Czy jest zatem coś, co ratuje tę historię? Myślę, że po prostu spodziewałam się czegoś innego, a może nie jestem grupą docelową tej książki. Na pewno czyta się ją szybko, a okładka jest wspaniała 😍.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Uroboros.

Moje media społecznościowe:
instagram.com/hannamariarita 
facebook.com/haneczkie.czyta 

2 komentarze:

  1. Okładka faktycznie jest cudna, taka ezoteryczna :) Temat zdolności ponadzmysłowych mnie zaintrygował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa, więc możliwe, że kiedyś przeczyta,

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)