W bezchmurną noc, będąc z dala od świateł miasta, spójrz w niebo...
Dostrzeżesz na nim migoczące punkciki - gwiazdy, które układają się w konstelacje. Niektóre z nich zobaczysz gołym okiem. Do ujrzenia innych potrzebny będzie już teleskop.
Niektóre punkty na niebie wydają się jednak świecić mocniej niż inne, a w dodatku nie migoczą. To planety! Kto by pomyślał, że można zobaczyć je bez specjalistycznego sprzętu - ale takie planety, jak Wenus, Mars czy nawet Jowisz i Saturn można ujrzeć gołym okiem. Podobno Wenus jest najjaśniejszym takim punktem na niebie, w związku z czym nie można pomylić jej z niczym innym... To co, spoglądamy w górę?
Już od zamierzchłych, starożytnych czasów obserwacja nieba dostarczała ludziom informacji na temat tego, co nas otacza, ale jednocześnie prowokowała kolejne pytania dotyczące kosmicznych odkryć. A zatem - jak w tytule recenzowanej dziś przeze mnie książki - co widzimy w gwiazdach?
Książka autorstwa Kelsey Oseid to pozycja skierowana w teorii do młodych czytelników, ale jak zwykle w praktyce nawet dorośli mogą czerpać z niej wiedzę i rozrywkę. Dzięki tego typu literaturze łączymy przyjemne z pożytecznym. "Co widzimy w gwiazdach" to książka bogato ilustrowana, przekazująca wiedzę w przystępnej formie. Znajdziemy w niej informacje na temat gwiazdozbiorów (spośród których aż czterdzieści osiem opisał starożytny astronom - Ptolemeusz), planet, Księżyca i innych obiektów znajdujących się w przestrzeni kosmicznej. Jak sam podtytuł wskazuje, jest to swoisty przewodnik po nocnym niebie. Dzięki licznym ciekawostkom wzbogacamy swoją wiedzę. Szata graficzna zachwyca, a książka zdecydowanie zachęca do tego, aby wyruszyć nocą na poszukiwanie konstelacji.
Absolutnie polecam, bez względu na wiek!
Czytałam, również polecam:))
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńSkoro absolutnie polecasz, to ja nie mam więcej pytań. :)
OdpowiedzUsuńI o to chodzi! :)
Usuń