Poruszająca.
Skłaniająca do refleksji.
Niepokojąca.
A może wręcz... przerażająca.
Taka jest Opowieść Podręcznej.
Poznałam ją w formie graficznej - jako adaptację stworzoną przez Renee Nault na kanwie powieści autorstwa Margaret Atwood. Komiksy zasadniczo nie są mi obce, ale już sporo wody w rzece upłynęło, odkąd ostatni raz miałam z tego typu formą do czynienia. I w zasadzie jest to chyba pierwszy raz, gdy mam styczność z powieścią graficzną jako gatunkiem niejako wyłamującym się spod kanonu standardowego komiksu.
Historię poznajemy z perspektywy Podręcznej imieniem Freda. To ona pokazuje nam, jak wygląda świat rządzony w nienawiści do kobiet. W jej rozważania wplatają się przebłyski z przeszłości. Freda pielęgnuje te wspomnienia, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że już niedługo nie będzie nikogo, kto pamiętałby "kiedyś". Tusz i akwarela Renee Nault odzwierciedlają dynamikę wydarzeń i emocje towarzyszące postaciom. Poprzez grafikę opowieść ożywa...
Ta historia to z założenia antyutopia. Z niepokojem można jednak odnieść wrażenie, że tak naprawdę z dnia na dzień przedstawiona w niej rzeczywistość może ziścić się na naszych oczach. Któregoś dnia kobiety budzą się i tak po prostu dowiadują, że nie przysługują im żadne prawa. Że nie mogą iść do pracy i posiadać własnych pieniędzy. Że będą mogły żyć tylko wówczas, gdy dadzą światu... kolejne życie.
Zapiszcie ten tytuł.
To po prostu trzeba przeczytać i zachować w pamięci.
Mam oko na tę książkę już od jakiegoś czasu, a powieści graficznej jeszcze nie czytałam, więc tym lepiej. :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie czytałam oryginału, ale być może sięgnę :).
Usuń