Gdy patrzysz w nocne niebo i dostrzegasz gwiazdy mrugające na przenikliwie ciemnym firmamencie... co myślisz? Być może spoglądasz właśnie w przeszłość. Widzisz coś, co już nie istnieje. Migotliwy blask ciała niebieskiego, jakim jest ten niewielki z naszej perspektywy punkcik, to jawny znak czasu. Przejaw kosmicznych odległości. Oznaka tego, jak niewiele znaczymy my i cały nasz ludzki byt we Wszechświecie. Ciężko ogarnąć już to, że przed Wielkim Wybuchem nie było ani czasu, ani przestrzeni - nie jesteśmy w stanie sobie tego wyobrazić, a co dopiero mówić o zrozumieniu.
Im więcej jednak zaczynamy czytać, słuchać, oglądać na temat kosmosu, tym silniejszy staje się nasz głód wiedzy o nim. Paradoksalnie odpowiedź na jedno pytanie rodzi kolejne wątpliwości, i tak w kółko... Ale musicie przyznać, że to wszystko jest naprawdę bardzo ciekawe. Bo przecież tak naprawdę to, co dotyczy kosmosu, dotyczy też nas samych. Możemy się nazwać dziećmi gwiazd i nie będzie to określenie na wyrost czy metafora.
A skoro już mówimy o gwiazdach... "Pierwsze światło. Jak Wszechświat wyszedł z mroku" Emmy Chapman to książka poświęcona właśnie tym ciałom niebieskim. Autorka skupia się w szczególności na zagadnieniu dotyczącym tzw. gwiazd III populacji - tych, które zaczęły formować się najwcześniej. Problem, jaki próbują rozwiązać naukowcy, polega na tym, że jak dotąd nie udało im się odszukać takich obiektów. Czy winny temu jest czas, jaki minął od powstania pierwszych gwiazd? Czy też może, nomen omen, najciemniej pod latarnią i zakamuflowane ukrywają się całkiem niedaleko (w skali kosmicznej oczywiście) od nas?
Mniej lub bardziej serio przyznam, że chyba jeszcze nigdy nie czytałam książki, której treść byłaby dla mnie w takim stopniu niezrozumiała 😅. Z perspektywy laika nie mogę powiedzieć, że lektura należała do udanych. Wymęczyła mnie "naukowość" tej pozycji, sporo tu pojęć typowych dla dziedzin astronomii, fizyki czy astrofizyki, których nadmiar po prostu przytłacza. Z pewnością nie jest to książka, którą poleciłabym osobom dopiero zaznajamiającym się z tematyką kosmosu. Autorka wplata w treść przyjemniejsze w odbiorze fragmenty - anegdoty, wspomnienia - jednak "Pierwsze światło" to obiektywnie rzecz ujmując lektura trudna, przeznaczona raczej dla osób już zorientowanych w tematyce kosmicznej, które chcą poszerzyć swoją wiedzę.
Pierwsze słyszę o tej pozycji.
OdpowiedzUsuńTo czerwcowa premiera Wydawnictwa Muza.
UsuńSzkoda, że to tak mało przystępna pozycja. Liczyłabym na coś zupełnie innego.
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, ale tak jak piszesz, dla bardziej zorientowanych w temacie.
OdpowiedzUsuńBuziaczki:))
Dla pasjonatów tematyki to na pewno ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńMimo, że nie siedzę jakoś specjalnie w temacie, zabrzmiało zachęcająco.
OdpowiedzUsuń