poniedziałek, 29 listopada 2021

Christelle Chatel - "Wilk, lew i ja" (adaptacja na podstawie filmu Gilles'a de Maistre) | recenzja


Zdarza Wam się czytać książki, które powstały... jako adaptacja filmu? Zdecydowanie częściej jednak to właśnie scenariusze kinowych czy telewizyjnych produkcji oparte są na literackich pierwowzorach, ale w przypadku pozycji "Wilk, lew i ja" jest inaczej! Dzięki uprzejmości wydawnictwa Media Rodzina miałam okazję zapoznać się z tą historią właśnie w formie adaptacji książkowej, za którą odpowiedzialna jest Christelle Chatel.

"Wilk, lew i ja" jest książką skierowaną do młodych czytelników. Poznajemy w niej Almę, dziewczynę, która postanawia zostać w swoim domu z dzieciństwa, umiejscowionym na prywatnej wyspie. Czyni to na skutek dość nieoczekiwanego splotu wydarzeń, jaki stanowi pojawienie się w jej życiu... wilczka i lwiątka. Czy to możliwe, aby Alma mogła je zatrzymać i traktować jak udomowione zwierzęta? Czy jednak są granice więzi człowieka z naturą, których nie można przekroczyć?

Książka "Wilk, lew i ja" została napisana tak, aby szybko się ją czytało i zapewne dobrze odwzorowuje filmowy scenariusz. Nie ma tu zbyt wielu opisów, akcja toczy się spiesznie, a napędzają ją dialogi. Przyznam, że tekst był dla mnie momentami infantylny - nie lubię właśnie takiego sposobu pisania. Zresztą cała historia, choć z pewnością uwrażliwiająca, może się nieco naiwna wydawać. Z pewnością jednak młodzi czytelnicy dowiedzą się, jak ważne jest, aby szanować zwierzęta, bo podobnie jak my są częścią natury. Często słyszymy o różnych okrucieństwach serwowanych naszym "braciom mniejszym". Nie trzeba daleko szukać: wykorzystywanie zwierząt dla potrzeb czysto rozrywkowych w cyrku, testowanie na nich kosmetyków czy innych produktów. W książce pojawia się wątek tresury cyrkowej, co uważam za ważne i pouczające dla dziecka - a przy tym i dla rodzica. Tekst uzupełniają fotosy z filmu (generalnie jeśli chodzi o wydanie, to książka przypomina bardziej broszurę, niż pełnoprawną lekturę - a to w dużej mierze przez śliską okładkę, a także niewielką liczbę stron). 

Myślę, że warto w familijnym gronie poznać tę historię - czy to w formie filmu, czy właśnie książki albo zarówno w jednej, jak i w drugiej!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina [współpraca].

Moje media społecznościowe - zachęcam do zaobserwowania!

  

2 komentarze:

  1. Najpierw wolę książkę, a potem film. Taka kolejność mnie zazwyczaj satysfakcjonuje.

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)