Przyjrzyjmy się uważnie tytułowi - ja sama początkowo uznałam, że brzmi on "Arsène Lupin kontra Sherlock Holmes". Tymczasem mamy do czynienia z Herlockiem Sholmesem! W związku z tym recenzję tej książki postanowiłam zacząć od pewnej ciekawostki.
Postać Sherlocka Holmesa kojarzona jest przez raczej większość z nas. Ten nieustępliwy detektyw wykreowany przez sir Arthura Conana Doyle'a doczekał się filmowych adaptacji swoich przygód czy serii gier komputerowych. W Stanach Zjednoczonych 10 spośród utworów o Holmesie wciąż pozostaje pod ochroną prawa autorskiego. Jak zatem uniknąć legalnych sporów, gdyby chcieć wykorzystać go w swoim tekście? A no na przykład w taki sposób, w jaki uczynił to Maurice Leblanc na początku XX wieku. Po sprzeciwie ze strony Doyle'a przemianował imię i nazwisko swojego bohatera na... Herlocka Sholmesa.
Książka "Arsène Lupin kontra Herlock Sholmes" jest zbiorem dwóch opowiadań o przygodach dżentelmena-włamywacza i tropiącego go, nieustępliwego detektywa. Ukazało się ono w pięknym wydaniu Zysku i S-ka, a ja miałam okazję zapoznać się z nim dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka.pl. Okładka prezentuje się fenomenalnie i ukrywa całkiem zacną treść! Dla porządku dodam jeszcze, że nakładem wydawnictwa ukazał się również pierwszy zbiór opowiadań, zatytułowany "Arsène Lupin, dżentelmen włamywacz".
W tym tomie poznajemy dwa epizody - jeden z postacią tajemniczej Blondwłosej Damy, drugi z wątkiem kradzieży żydowskiej lampki. W pierwszym opowiadaniu akcja nabiera tempa na samym początku, by potem zwolnić, co może nieco znudzić (w moim przypadku tak właśnie było). "Pojedynek" między Arsène Lupinem a Herlockiem Sholmesem przypomina nieco grę w kotka i myszkę. Ten pierwszy posługuje się wszelkimi środkami, które pomogą mu w ucieczce, choć ten drugi wciąż depcze mu po piętach. Maurice Leblanc ma specyficzny styl pisania. Jego pióro cechuje się poczuciem humoru, a tytułowego bohatera swoich utworów obdarzył niesamowitym sprytem i swoistym nieokrzesaniem. Jako czytelnicy śledzimy, jak Lupin po mistrzowsku ogrywa swoich przeciwników - choćby zabawnie wykreowanego policjanta Ganimarda.
Myślę, że książka "Arsène Lupin kontra Herlock Sholmes" należy do klasyki kanonu powieści i opowiadań kryminalnych. Nie ma w niej brutalności, jest za to - co być może zaskakujące, jeśli chodzi o taki gatunek literacki - sporo komizmu, czy to sytuacyjnego, czy językowego. Dla fanów historii z kryminalnym wątkiem w tle jest to pozycja obowiązkowa! Odsyłam Was po ten tytuł w pięknym wydaniu i inne nowości do księgarni TaniaKsiazka.pl!
Ależ to musi być piękne wydanie! A takowe uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTo dwie postacie niezwykle barwne i charakterystyczne, więc ciekawi mnie ich zestawienie.
OdpowiedzUsuńSuper - piekna okładka książki!
OdpowiedzUsuń