Tytuł: Kwiaty na poddaszuWydawnictwo: Świat Książki 2012Ilość stron: 384Cena detaliczna: 34,90 zł
Czytaliście kiedykolwiek książkę, która poruszyła Wasze serca, sprawiła, że nie mogliście zasnąć po jej przeczytaniu (i nie mówię tu wcale o horrorach), że w Waszej głowie aż buzowało od nadmiaru emocji...? Że pisząc jej recenzję nie wiedzielibyście od czego zacząć, ani tym bardziej jak to rozwinąć i zakończyć...?
Oto przed Wami właśnie taka książka. Książka, która nie jest tylko lekturą do poduszki, ani tym bardziej taką, po którą sięga się z braku czegoś innego ciekawszego pod ręką. Nie jest to książka, którą po przeczytaniu wstawi się z powrotem na półkę, ani taka, która jest na niej, by po prostu tę półkę ozdabiać. Bestsellerowa seria amerykańskiej autorki rozpoczyna się tak niesamowicie szokująco, że aż boję się, co będzie w kolejnych tomach...
Historia rodziny Dollangangerów nie przedstawia się różowo. Ojciec ginie w wypadku, a matka w obliczu długów i braku pieniędzy postanawia przeprowadzić się wraz z czwórką dzieci do swoich rodziców. Problem tkwi w tym, że ci wydziedziczyli ją po tym, jak wyszła za mąż za swojego niewiele starszego wuja. Dzieci uznawane za diabelskie potomstwo muszą ukrywać się na poddaszu, póki ich matka nie odzyska łask swojego ojca. Dni spędzane na strychu zdają przeciągać się w nieskończoność, a każdy z nich przepełniony jest tęsknotą i niepokojem o to, co będzie dalej.
Narratorką powieści jest nastoletnia Cathy. Autorka znakomicie wykreowała tę postać. Dziewczyna mimo że nie stroniła od marzeń, jednocześnie stąpała twardo po ziemi i nie dawała się łatwo zbyć. Buntowniczka. Ją i jej rodzeństwo umieszczono na strychu, gdzie spędzali najważniejszy czas w swoim życiu: czas młodości, dorastania. Nie mogłam uwierzyć, że matka dzieci skazała je na taki los. Czytając książkę, jednocześnie zgrzytałam zębami ze złości na matkę i babkę, i zastanawiałam się, co by było, gdybym to ja została uwięziona na poddaszu. Niechybnie bym oszalała.
Trudno było mi uwierzyć w niektóre zdarzenia, jakie miały miejsce w tej powieści. Mnogość wstrząsających epizodów aż przytłaczała, sprawiała, że trudno było choć na chwilę oderwać się od lektury. Wciąż zaglądałam na kolejne strony, niecierpliwie wypatrując zakończenia kolejnych wątków, które, jak na ironię, zostawały jeszcze bardziej rozbudowane.
Jestem pełna podziwu dla kunsztu pisarskiego Virginii Andrews. Sposób, w jaki umiejętnie wplata ona kolejne epizody, jest wart wyróżnienia. Akcja jest prowadzona biegle, fabuła ciekawie rozbudowana, bohaterowie wyróżniają się na tle innych książkowych postaci. Zakończenie pozostawia niedosyt i każe jak najszybciej sięgnąć po kolejną część.
Nie będę niepotrzebnie przedłużać, powiem jeszcze tylko, że Kwiaty na poddaszu to prawdziwa perełka. Nie dajcie sobie odebrać przyjemności przeczytania tego arcydzieła.
Wiem, że moja recenzja wydaje się Wam bez ładu i składu, ale naprawdę nie mogę pozbierać myśli po lekturze tej książki...
Chcialbym w koncu przeczytac te ksiazke :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Brzmi ciekawie. Do tego ta okładka... Z chęcią sięgnę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O, tak, projekty okładek wszystkich wznowionych części są naprawdę godne pochwały.
UsuńCzytałam i bardzo miło ją wspominam. Pamiętam, że poruszyła mnie dogłębnie i zmusiła do pewnych przemyśleń. Zamierzam przeczytać kolejne części, jednak nie pozwala mi na to brak czasu :c
OdpowiedzUsuńCałą serię chciałabym widzieć już na swojej półce. Dużo dobrego naczytałam się o tej historii.
OdpowiedzUsuńCzytałam, zdecydowanie ma w sobie to coś
OdpowiedzUsuńDrugą część mam już za sobą, więc jeśli chcesz poznać moją opinię, zapraszam do mnie
Pozdrawiam :)
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tę książkę, wcale nie wzbudziła mojego zainteresowania... Jednak z czasem przekonuję się do Virginii Andrews ponieważ czytam mnóstwo pozytywnych opinii na temat jej powieści. Twoja recenzja jest tylko potwierdzeniem jej talentu! Chętnie sama się przekonam czy "Kwiaty na poddaszu" rzeczywiście zasługują na pochwałę:)
OdpowiedzUsuńA ja nie miałam przekonania do tej książki, jednak te liczne pozytywne recenzje sprawiają, że zaczynam patrzeć na nią nieco przychylniejszym okiem. Kto wie...może wkrótce :)
OdpowiedzUsuńW końcu recenzja "Kwiatów..."!!! Już od dłuższego czasu na nią czekam:) Dzięki Tobie i ja będę mogła przeczytać to arcydzieło;)
OdpowiedzUsuńTak, w końcu postanowiłam jakoś zebrać i poskładać swoje myśli, i udało mi się napisać recenzję.
UsuńTeraz to ja z niecierpliwością czekam na Twoją! :)
Ty lepiej przeczytaj kolejne części. Trzecia była tak przytłaczająca, że aż mnie bolało czytanie. Ale uwielbiam tę serię, jest znakomita. I znakomicie poruszająca...
OdpowiedzUsuńMam w planie :)
OdpowiedzUsuńKocham to jedyne co przychodzi mi do głowy :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, ale ja nadal mam mieszane uczucia względem tej książki. Tematyka trochę mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam dość dawno temu, ale nie wywarła ona na mnie tak pozytywnego wrażenia jak na Tobie. Więc nie mam zamiaru odświeżać sobie całej tej serii.
OdpowiedzUsuńCo do autorki, to polecam inne jej książki, są naprawdę fajne i ciekawe :)
Niedawno wypożyczyłam książkę tej autorki pt. "Melody", mam nadzieję, że spodoba mi się tak, jak "Kwiaty na poddaszu" :)
UsuńOstatnio wszyscy mówią o tej serii książek. Zachęciłaś mnie;)
OdpowiedzUsuńTeraz coś o Twoim blogu : bardzo mi się podoba to ,że nie ograniczasz się do jednego gatunku książek. Są lektury szkolne ,książki dla najmłodszych i te ,które pomagają w nauce języków. Takie coś b. mi się podoba i przypada do mojego gustu.
Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Staram się, by na moim blogu każdy znalazł coś dla siebie, a po Twoich słowach mam do tego jeszcze większą motywację :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!