Gdy świat wali Ci się na głowę, gdy nie wiesz już, co masz robić, gdy myślisz tylko o tym, jak bardzo jest Ci źle... Pewnie nawet nie zadumasz się chwilę nad dziękczynieniem. Taka prosta, a jednocześnie trudna czynność - dziękczynienie za wszystko, co otrzymujesz od Boga.
Co może zachęcić nas do przeczytania danej książki?
1. Ładna okładka (choć pamiętamy, że nie ocenia się książki po okładce).2. Napis "Bestseller New York Timesa" (choć można spotkać się w różnych opiniach ze zdaniami, że słowa te nie gwarantują, iż powieść okaże się naprawdę wyjątkowa).3. Ciekawy tytuł (choć nie zawsze pokrywa się z treścią).
Tysiąc darów. O sztuce codziennego szczęścia. W czasach, gdy tego szczęścia poszukujemy masowo, by choć przez chwilę poczuć radość rozpierającą nasze serca, wyrywającą się z naszych płuc, pragnącą otoczyć wszystkich dokoła, poradniki o tym, jak to rzeczone szczęście zdobyć, utrzymać i podzielić się nim z innymi bywają hurtowo wykupywane z księgarskich półek i odnotowują popularność większą niż historie o romansie dziewczyny z wampirem, wilkołakiem, erotomanem (niepotrzebne skreślić).
Tym razem jednak nie jest to poradnik o szczęściu. Jest to świadectwo pewnej kobiety, która z życia w pustce wyrwała się do życia w miłości, radości, dziękczynieniu. Dzięki Eucharisteo odkryła to, co w życiu jest najważniejsze. Umiejętność dziękowania za każdy dar jest trudna. Bo gdy dzieje się źle, dopada nas smutek, żal, niepokój, często nie potrafimy nic innego, jak tylko zalać się łzami, załamać się i odwrócić od Boga. Nie doceniamy tego, że to, co dla nas zsyła, jest dobre. Wszystko, co pochodzi od Boga, jest dobre. A jednak tak trudno nam to zauważyć, zrozumieć, zapamiętać.
Autorka podjęła pewne wyzwanie i zaczęła prowadzić dziennik, w którym zapisywała dary, za które dziękowała Bogu. Któregoś dnia liczba tychże darów sięgnęła tysiąca. Lecz lista wcale się nie skończyła, wręcz przeciwnie, wydłużała się z każdym kolejnym dniem. Ta książka to coś w rodzaju pamiętnika, zapisków z życia autorki, którymi dzieli się ona z nami - być może dlatego, byśmy w końcu przekonali się, że nawet w gmatwaninie codziennego życia można znaleźć czas, by podziękować Stwórcy za wszystko, czym nas obdarza. Momentami język przypomina poezję. Niektóre fragmenty są tak plastyczne... Zresztą zobaczcie sami:
Przechylam dłoń w stronę światła i jego nowe fale umacniają kopułę bańki, a wstęgi kolorów się pogłębiają, ognistoniebieski, tańczący płomień przechodzi w krzykliwy szkarłat. Kalejdoskopowa planeta. Głęboka uwaga wypełnia puste arkady.*
A to nie jest chyba nawet fragment, który chciałam Wam zacytować, kiedy jeszcze czytałam tę książkę. Teraz jednak nie mogę go odnaleźć. Mimo wszystko i ten, który przytoczyłam powyżej, wskazuje na tę plastyczność, tę poezję w języku. Choć muszę przyznać, że niełatwo czytało mi się tę książkę, chwilami zmuszałam się do tego, by ją dokończyć, i w zasadzie nie wiem, co było ku temu powodem. Przecież jestem wierząca, co więc mi przeszkadzało?
I wcale nie twierdzę, że ta książka jest wybitna czy też wyjątkowa. Może też nawet nie być moim prywatnym bestsellerem. Jednak takie książki są potrzebne, by uświadomić nam, jak wielka jest moc dziękczynienia. I nie tylko. Ale o tym i o reszcie już dowiecie się z niej samej.
PS Spójrzcie na okładkę. Wystarczy rzut oka, by stwierdzić: Jest śliczna.
Ann Voskamp, Tysiąc darów
Wydawnictwo Esprit, 2012
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Esprit!
_____
* Cytat pochodzi z książki "Tysiąc darów" ["One Thousand Gifts"], aut. Ann Voskamp, tłum. Edyta Stępkowska, wyd. Esprit, 2012, str. 93.
To zupełnie nie moje klimaty, a poza tym mam ogromne zaległości, które teraz dzielnie nadrabiam, dlatego chyba spasuję.
OdpowiedzUsuńRozumiem, a co do zaległości... Skąd ja to znam! :D
UsuńOkładka jest rzeczywiście piękna. Dałabym szansę sobie i tej książce.
OdpowiedzUsuńBardzo klimatyczna i ładna okładka. Myślę, że powieść mogłaby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńNiesamowite jest to, za co autorka potrafiła dziękować Bogu. Przesłanie tej książki jest bardzo, bardzo optymistyczne. PS. Ale jak to nie ocenia się po okładce? Jeśli jest brzydka to znaczy, że nawet wydawca nie wierzy w to, że ma szansę osiągnąć sukces :))
OdpowiedzUsuńHehe, nie patrzyłam na to w ten sposób. :D
UsuńRaczej nie dla mnie, jakoś do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuń