Istnieją książki, które wywierają w trakcie lektury na czytelniku ogromne wrażenie, jednocześnie zostając na dłużej w jego rozmyślaniach nawet po przewróceniu ostatniej strony. Choć recenzję książki "Burka w Nepalu nazywa się sari" piszę na świeżo po jej przeczytaniu, jestem pewna, że jeszcze przez jakiś czas pozostanie mi w pamięci...
Mogę bez wątpienia przyznać, że to lektura niełatwa i skłaniająca do refleksji. Autorka, dziennikarka i działaczka społeczna, ukazuje życie kobiet w Nepalu - kraju położonym u stóp Himalajów. Powiedzieć, że nie jest ono usłane różami, to eufemizm w najczystszej postaci. Z kart książki wyłania się obraz ciężkiego losu kobiet, związanych normami społeczno-religijnymi i patriarchalną tradycją. Przewracając kolejne strony, autorka ukazuje czytelnikom mnogość restrykcji, upokorzeń i cierpień, jakim poddawane są codziennie tysiące kobiet zamieszkujących ten niewielki kraj.
Ucieczka przed schematami społecznymi przekazywanymi z pokolenia na pokolenie jest ogromnym wyzwaniem. W Nepalu nawet system prawny stoi niejako pod tradycją i wymaganiami otoczenia w patriarchalnej strukturze tamtejszego społeczeństwa. Pozycja kobiety w Nepalu jest niezwykle niska. Autorka przytacza rozmowy z osobami, które zechciały podzielić się swoimi historiami, cytuje informacje z prasy i podaje rozmaite dane statystyczne. Nie sposób nie zastanowić się chociaż raz nad problemem nierówności społecznej, dyskryminacji i okrucieństwa, jakiemu poddano kobiety. Gdy w Nepalu rodzi się syn, staje się to powodem wielkiej radości i znakiem błogosławieństwa bóstw. Gdy natomiast na świat przychodzi córka - lepiej się do tego nie przyznawać i przez kilka lat wychowywać ją jak chłopca, aby choć przez pewien czas zapewnić jej swobodę. Zwyczaje, jakimi rządzi się tamtejsza kultura, nierzadko wywoływały we mnie oburzenie - jak na przykład jedna z tradycji, nakazująca izolowanie miesiączkującej dziewczyny od reszty domowników w oborze czy szałasie. Jak można się domyślić, wiele z nich przypłaciło to życiem bądź stało się ofiarami napaści.
Ucieczka przed schematami społecznymi przekazywanymi z pokolenia na pokolenie jest ogromnym wyzwaniem. W Nepalu nawet system prawny stoi niejako pod tradycją i wymaganiami otoczenia w patriarchalnej strukturze tamtejszego społeczeństwa. Pozycja kobiety w Nepalu jest niezwykle niska. Autorka przytacza rozmowy z osobami, które zechciały podzielić się swoimi historiami, cytuje informacje z prasy i podaje rozmaite dane statystyczne. Nie sposób nie zastanowić się chociaż raz nad problemem nierówności społecznej, dyskryminacji i okrucieństwa, jakiemu poddano kobiety. Gdy w Nepalu rodzi się syn, staje się to powodem wielkiej radości i znakiem błogosławieństwa bóstw. Gdy natomiast na świat przychodzi córka - lepiej się do tego nie przyznawać i przez kilka lat wychowywać ją jak chłopca, aby choć przez pewien czas zapewnić jej swobodę. Zwyczaje, jakimi rządzi się tamtejsza kultura, nierzadko wywoływały we mnie oburzenie - jak na przykład jedna z tradycji, nakazująca izolowanie miesiączkującej dziewczyny od reszty domowników w oborze czy szałasie. Jak można się domyślić, wiele z nich przypłaciło to życiem bądź stało się ofiarami napaści.
W moich oczach żądania współczesnych "feministek" z nowoczesnego Zachodu, pragnących płeć damską wynieść na piedestał, są zupełnie bezpodstawne w stosunku do sytuacji kobiet, które naprawdę potrzebują pomocy. Czymże jest walka o stosowanie żeńskich końcówek w nazwach rozmaitych zawodów w stosunku do bycia spychanym na margines społeczny, poniżanym, wykorzystywanym, okaleczanym i zabijanym - często przez najbliższych... Tak, powinno dążyć się do równouprawnienia, a nie do wywyższania jednej płci kosztem drugiej. Żadna dyskryminacja nie prowadzi do czegoś dobrego.
Ostatnie rozdziały książki napajają odrobiną nadziei na to, że może być lepiej. W Nepalu działa mnóstwo organizacji, które zajmują się edukowaniem i pomocą tym, których życie nie oszczędzało. Autorka przytacza cytat autorstwa Ericha Marii Remarque jako motto jednego z rozdziałów - "Los nie jest nigdy silniejszy niż wola, która mu się przeciwstawia". Działania prowadzone przez te organizacje są pierwszym krokiem ku lepszemu życiu nepalskich kobiet - ku uwolnieniu się od zakorzenionych w kulturze schematów, przekonań i ról.
Lubię książki, z których można się wiele dowiedzieć ❤
OdpowiedzUsuńSwego czasu, czytałam wiele tego typu książek, więc może warto do nich wrócić. 😊
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w swojej biblioteczce. Na taką pozycję muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńNie miałam wcześniej zdania na jej temat, ale teraz chyba dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dużo tego typu książek, ale zawsze mogę sięgnąć po kolejną :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dam tej książce szansę za jakiś czas. Jestem jej ciekawa.
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, ale bardzo tragiczna w swej wymowie. Pomyśleć, że istnieją kraje, gdzie większość kobiet musi żyć w takich warunkach! Straszna perspektywa!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Dokładnie, bardzo ciężko sobie to wyobrazić.
UsuńPodobnych książek już przeczytałam trochę. Możliwe, że kiedyś dam jej szansę jeśli będę miała ochotę na ten gatunek i tego typu książki ;)
OdpowiedzUsuńRzadko czytam tego typu książki, ale może tej dam szansę
OdpowiedzUsuńChciałabym tę ksiązkę przeczytać, nawet pomimo mojej niewielkiej sympatii do literatury faktu.
OdpowiedzUsuńCiekawa książka. Chętnie sama przeczytam
OdpowiedzUsuńWidziałam w bibliotece na półce, na pewno w wolnej chwili przeczytam, bo mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuń