poniedziałek, 25 stycznia 2021

Sona Charaipotra, Dhonielle Clayton - "Tiny pretty things"



Tkwi we mnie nadal małe dziecięce marzenie o zostaniu baletnicą. Ta forma sztuki kojarzy mi się z nienaganną postawą, świadomością własnego ciała, pokonywaniem barier. Jednocześnie, choć pełen swego rodzaju magii, świat baletu jest okrutny, wymagający i bezwzględny. To walka nie tylko z innymi o miejsce w obsadzie, ale również z samym sobą - ciągłe doskonalenie własnego ciała i umysłu.

"Tiny pretty things" autorstwa S. Charaipotry i D. Clayton to historia uczennic i uczniów szkoły baletowej w Nowym Jorku. Intrygi, kłamstwa, bezwzględne dążenie do otrzymania upragnionej roli w przedstawieniu - wszystko to jest na porządku dziennym. Książka dzieli się na dwie części - sezon jesienny i wiosenny - i to właśnie ta druga jest ciekawsza, bardziej obfita w niecne gierki. O ironio, choć to Bette jawi się tutaj jako ta zła, polubiłam ją najbardziej ze wszystkich bohaterów... ale cóż, ja już tak mam, że darzę sympatią czarne charaktery.

"Tiny pretty things" jest propozycją nie tylko dla miłośników literatury young adult, choć to właśnie o losach młodzieży opowiada. Z pewnością sięgnę po kolejną część, gdy już zostanie wydana na polskim rynku.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal.

Moje media społecznościowe:
  

🎥 Przy okazji, pozwolę sobie na kilka słów o serialu, który powstał na podstawie tej książki. Choć szczerze mówiąc, znacznie różni się on od pierwowzoru - podobieństwa można policzyć na palcach jednej ręki. Zmienione zostały nawet imiona większości bohaterów. Uważam, że produkcja Netflixa daje złe wzorce, przede wszystkim z uwagi na bardzo dużo dość odważnych scen seksu. Z odcinka na odcinek pojawia się coraz więcej intryg, które mają zaszokować odbiorcę. Życie młodzieży uczęszczającej do prestiżowej szkoły baletowej jest ukazane w sposób maksymalnie negatywny, skrajny. Ale chyba najgorsza jest niemiłosiernie irytująca pani inspektor, która pojawia się w każdym odcinku, badając tropy i posuwając się przy tym do zadziwiających czynów. Pozostaje mi podsumować ten serial cytatem jednego z bohaterów: "ballet is a great destroyer"...

2 komentarze:

  1. Widziałam zapowiedź serialu na Netflixie, ale się powstrzymałam przed oglądaniem. Najpierw trzeba przecież sięgnąć po książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam od pewnego czasu! Najpierw książka, potem film/serial :)

      Usuń

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)