środa, 27 października 2021

Marah Woolf - "Siostra księżyca" | Recenzja


Jeśli czytaliście pierwszą część serii Trzy Czarownice autorstwa Marah Woolf, czyli "Siostrę gwiazd" - lub moją recenzję tej książki - z pewnością pamiętacie, że zakończenie, jakie autorka zaserwowała czytelnikom, było niemalże żartem z jej strony... Bo żeby kończyć powieść w TAKIM momencie, ach! W zasadzie od razu chciałoby się wówczas sięgnąć po kolejny tom, aby przekonać się, jak dalej potoczyły się losy trzech sióstr Grandier.

Cierpliwość czytelników została wystawiona na próbę, ale oto i on - drugi tom serii, czyli "Siostra księżyca"! Kolejna piękna okładka, kolejne kilkaset stron wypełnionych magią, miłością, intrygami i walką o władzę...

Z impetem wkraczamy w świat demonów, magów i bogiń. Po tym, w jaki sposób zakończył się pierwszy tom, inaczej się nie da!

Ja oczywiście ani słowem nie zdradzę Wam nic więcej, a przy tym również przestrzegę - nie czytajcie opisu z tyłu okładki. Moim zdaniem można go określić jako wręcz streszczenie całej książki, zatem jeśli nie chcecie nawet w najmniejszym stopniu psuć sobie ewentualnych zaskoczeń - powstrzymajcie się i po prostu rozpocznijcie lekturę "Siostry księżyca".

Podobnie jak w pierwszym tomie, tutaj również akcja rozwija się niespiesznie. To nawet eufemizm, bo mam wrażenie, że książka mogłaby spokojnie liczyć sobie co najmniej kilkadziesiąt stron mniej, a fabuła by na tym zupełnie nie ucierpiała. Niektóre fragmenty są po prostu, bo są, co w zasadzie mnie irytowało, ponieważ autorka mogłaby pokusić się o przyspieszenie akcji i pominięcie wątków, które tylko niepotrzebnie rozwlekają całość. Mimo tego mankamentu książka wciąga. Trochę przypominała mi "Szklany tron" Sarah J. Maas - może niekoniecznie akurat pierwszy tom tej serii (której nadal nie przeczytałam w całości), ale znajdziemy tu kilka podobieństw. W powieści Marah Woolf nie brakuje oczywiście romantyzmu - i to w dość skomplikowanym wydaniu, bo w niejednoznaczne relacje autorka wplotła wszystkie trzy siostry czarownice. Choć trzeba przyznać, że akurat w odniesieniu do głównej bohaterki - Vianne - jej istna obsesja na punkcie ukochanego Ezry może czasem irytować... Ja z chęcią połączyłabym jej losy z innym bohaterem. W kolejnym tomie przekonamy się, jakie plany w odniesieniu do kącika miłosnego serii ma autorka!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Jaguar [współpraca].

Moje media społecznościowe - zachęcam do zaobserwowania!
  

Podobne książki:

4 komentarze:

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)