"Gdy ją odnajdą" to niedawna - czerwcowa - premiera Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Jest to thriller psychologiczny, w którym główną rolę odgrywa nakręcająca się spirala kłamstw, od których nie ma już odwrotu.
Nie jestem zwolenniczką zdradzania dużej ilości informacji na temat fabuły - każdy może bez problemu znaleźć opis książki w Internecie, a poza tym, co jeśli wymsknęłoby mi się o słowo za dużo i zepsułabym komuś radość z lektury? Dlatego o fabule nie opowiem w recenzji, lecz pozostawię zajawkę: co naprawdę wydarzyło się pewnej listopadowej nocy w domu Naomi?
Już dawno czytałam thriller psychologiczny, więc ta pozycja była dla mnie dość udanym powrotem do gatunku. Początkowo książka bardzo mnie wciągnęła i czytałam ją dość sprawnie. Snuta przez autorkę intryga nakazuje czytelnikowi zastanawiać się nad rozwikłaniem zagadki. W pewnym momencie jednak odniosłam wrażenie, że książka jakby się rozwlekała. Napięcie trochę zeszło... Co do zakończenia, nie takiego się spodziewałam. Miałam nadzieję na to, że losy bohaterów potoczą się w innym kierunku, ale autorce przyświecał inny zamysł 🤔. "Gdy ją odnajdą" nie jest może wybitnym thrillerem, natomiast dobrze ukazuje psychikę człowieka: to, jak jedno traumatyczne wydarzenie w naszym życiu może wpłynąć na nasze losy. I jak wiele zależy od decyzji, które podejmujemy.
Bardzo lubię czytać thrillery psychologiczne więc zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńW czytaniu - ciekawe, czy też będę miała podobne odczucia.
OdpowiedzUsuń