Niedawno przeczytałam drugą część serii "Pages i Spółka", opowiadającej o dziewczynce imieniem Tilly, która ma niezwykły dar: może wędrować po książkach i rozmawiać z fikcyjnymi postaciami. Moją opinię o pierwszym tomie, zatytułowanym "Tilly i książkowi wędrowcy" mogliście poznać w lutym tego roku (co ciekawe, za granicą można już przedpremierowo zamawiać... piątą część!).
Seria o Tilly to idealne podsumowanie marzeń każdego czytelnika. Któż z nas nie chciał kiedykolwiek udać się do uniwersum ulubionej lektury? Kto nie wyobrażał sobie siebie w roli głównego bohatera? Czy może być coś lepszego niż dyskusje z Anią z Zielonego Wzgórza?
Ależ oczywiście: jest to możliwość zawędrowania do świata baśni - ten okazuje się jednak niebezpieczny...
Początkowo byłam podekscytowana lekturą tej części serii: perypetie Jasia, Roszpunki i książąt czekających pod jej wieżą potrafiły wywołać uśmiech na mojej twarzy. Muszę jednak z przykrością przyznać, że ostatecznie nie jestem w pełni usatysfakcjonowana. Wydaje się, jakby była to połówka pomiędzy tomem pierwszym a kolejnym. "Tilly i zaginione baśnie" ma otwarte zakończenie, wskazujące na to, że dalszy ciąg historii poznamy w następnej części. Nie jestem fanką takiego zabiegu. Autorka wprowadziła nowych bohaterów, tajemnicze zachowania w świecie baśni i wątki, które mogłyby zostać wyjaśnione już teraz, a jednak ostateczny koncept był inny. Pozostaje zatem czekać na kolejny tom serii, oby przyniósł więcej odpowiedzi niż pytań!
Takie czekania bywa wyczerpujące, ale na pewno będziesz zadowolona.
OdpowiedzUsuńI będziesz musiała zaczekać ...
OdpowiedzUsuń