sobota, 19 października 2019

Michelle Obama - "Becoming. Moja historia"

Odkąd dowiedziałam się o ukazaniu się autobiografii Michelle Obamy, usilnie zapragnęłam ją przeczytać. Być może zostało to spowodowane chęcią "pójścia za tłumem", ponieważ książka stała się mocno popularna, natomiast ja nie mogę o sobie powiedzieć, bym kiedykolwiek była jakoś specjalnie zafascynowana postacią żony pierwszego czarnoskórego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Mimo wszystko niejako za cel postawiłam sobie jej przeczytanie, a nuż może okaże się to lektura niezwykle pasjonująca i inspirująca. Rozważałam nawet jej kupno, lecz nadarzyła się okazja, by wypożyczyć ją z biblioteki. I mimo że nie powinnam mieć szczególnych oczekiwań do tej lektury, to muszę przyznać, że spotkało mnie spore rozczarowanie...


Gdy czytamy czyjąś biografię, napisaną z reguły po śmierci tej osoby, możemy nierzadko odczuć niepokój związany z wrażeniem, że wchodzimy z butami w czyjeś życie. Natomiast w przypadku autobiografii to sam autor decyduje o tym, ile ujawnić na swój temat przed czytelnikami. Michelle Obama nie ukrywała i gorszych momentów - oprócz blasków, ukazywała również cienie swojego życia jako czarnoskórej kobiety. Począwszy od pierwszych lat, które kształtowały się w domu, dzielonym nie tylko z rodzicami i starszym bratem, ale też z ciotką i jej mężem, stały przed nią bariery związane z kolorem skóry. No i generalnie właśnie ta kwestia wypada w książce dość... negatywnie. Michelle Obama często podkreśla fakt dyskryminacji osób rasy czy pochodzenia innych niż biali. Sama jednak przez to staje niejako wobec ludzi o jasnym kolorze skóry, zatem zamiast zacierania różnic, w książce następuje swoiste ich pogłębienie. Oczywiście, trzeba sprzeciwiać się dyskryminacji, ale dlaczego kosztem z kolei tych drugich? Takie niestety wrażenie odniosłam z lektury i nie chcę, by ktoś tutaj określił mnie mianem rasistki.

Kolejna sprawa - książkę czytałam bardzo długo, bo zwyczajnie mnie wynudziła i zmęczyła. Były momenty interesujące, wzruszające czy zabawne, natomiast lektura ta liczy 500 stron i zdecydowana większość kompletnie mnie nie porwała. Można ją podsumować kilkoma tematami, które przewijają się co chwilę: walka o możliwie jak najpełniejsze zachowanie prywatności i swobody dla dorastających w Białym Domu córek Michelle, dyskryminacja rasowa, trudna i żmudna polityka Baracka Obamy, a jako wisienka na torcie realizacja programów promujących zdrowy styl życia. No nie jest to pasjonujące. I też mnie do końca nie przekonuje. Z samych kart autobiografii wyłania się zapis ośmiu lat prezydentury, który i tak musimy skonfrontować z innymi źródłami, bo, metaforycznie, mimo wszystko nikt przecież nie będzie zakalał własnego gniazda...

Być może książka okaże się naprawdę pasjonująca dla tych, którzy najbardziej mogą utożsamić się z Michelle Obamą - czyli dla czarnoskórych dziewcząt i kobiet. Być może z lektury jej autobiografii zaczerpną siłę do walki o siebie i swoje marzenia wbrew dyskryminacji rasowej, która rzeczywiście jest faktem. Michelle Obama walczyła o to, by nie być jedynie lalką stojącą za plecami męża, podejmowała wiele inicjatyw i starała się, aby Biały Dom stał się miejscem bardziej dostępnym również dla osób, które nie zajmują wysokich stanowisk. Wciąż przy tym podtrzymywała, iż polityki nie darzy żadnym pozytywnym odczuciem. Do działania potrzeba jednak wiele charyzmy, chęci i wiary we własne możliwości - a nawet i ona na początku mierzyła się z przylepioną jej etykietką żony prezydenta. Wiele poświęciła dla zrealizowania nieswoich marzeń, choć miała też na pewno wzniosłe idee i dążyła do zapewnienia wsparcia innym. Czy jednak wejście do polityki, która tak naprawdę bardziej łączy niż dzieli i nie rozwiąże wielu problemów na świecie, a przy tym pozostawanie na świeczniku przez cały czas i próby pokazania się z innej strony niż tylko jako "żona prezydenta" są celem, dla którego warto się poświęcić? Każdy oczywiście ma inne priorytety. Mnie to jednak nie przekonuje.

32 komentarze:

  1. Zastanawiałam się nad tą książką, ale teraz widzę, że mogłabym być rozczarowana.
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że różne są gusta ludzkie - może Tobie akurat przypadłaby do gustu. Chyba że masz podobnie jak ja, że bardziej z ciekawości, a nie z zainteresowania losami rodziny Obama, sięgnęłabyś po "Becoming" :D.

      Usuń
  2. Wreszcie się mogę przyczepić �� NÓŻ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No raczej nie w tym znaczeniu ;). Proszę najpierw sobie wygooglować, a potem zwracać uwagę.

      Usuń
  3. Rzadko sięgam po taką tematykę, ale może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że to bardzo obszerna książka. Jeśli będę miała okazję to na pewno zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ma niestandardowy format (większy niż typowa książka) i liczy 500 stron, także jest trochę do czytania ;).

      Usuń
  5. Masz rację, autobiografia zdradza mniej niż biografia, bo autor niektóre niewygodne wątki postanawia zachować dla siebie. Z drugiej strony, pokazuje swoje "prawdziwe" uczucia - to relacja z pierwszej ręki, a więc niby bardziej wiarygodna. Nieczęsto sięgam po takie książki, więc raczej po nią nie sięgnę, ale nie twierdzę, że w przyszłości się to nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem jej ciekawa, chociaż faktycznie obawiam się tych niedociągnięć o których wspominasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat Tobie przypadnie do gustu, a wspomnianych niedociągnięć nie zauważysz! 😊

      Usuń
  7. Szkoda, że książka czasem nudzi. Czytałam jak dotąd pozytywne opinie o niej, więc pewnie sięgnę po nią, żeby wyrobić sobie własną. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja byłam tą książką zachwycona, ale być może powodem tego jest fakt, że słuchałam audiobooka - w ten sposób można czytać książkę niejako "przy okazji" innych zajęć, więc nie zauważa się nużących momentów. Co do dyskryminacji, to ja będe pierwszą, która przyzna, że rasizm jest wciąż żywy, ale w chwili obecnej wycelowany w osoby o białej skórze. Jednak ciekawą rzeczą w książce Pani Obamy jest to, że o dyskryminacji mówi na początku, w czasach, gdy to naprawdę był problem w Ameryce. Im bliżej współczesności zaś, tym mniej tych kolorów skóry. Moim zdaniem akurat Pani Obama bardzo dobrze przedstawiła ten problem - wyraźnie, ale bez przesady. Nie zauważyłam żadnej dyskryminacji białych w tej książce - przeciez nie możemy mówić, że zwyczajne przedstawienie przeszkód jakie musiała pokonać jako osoba czarnoskóra, jest wymierzone w białych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może dwa razy w życiu korzystałam z audiobooków - niestety, wyłączam się, bo nie jestem dobrym słuchaczem, dlatego wolę formę tradycyjną.

      Tak, zgadzam się, że ostatnimi czasy ofiarami rasizmu padają właśnie "biali". Natomiast chodziło mi o to, że zjawisko dyskryminacji ukazane w książce może prowadzić do wniosków, że "biali" są źli, bo jest ich zdecydowanie więcej - poczynając od najniższych szczebli edukacji w przedszkolach i szkołach, dalej na coraz wyższych stanowiskach służbowych i wśród osób pełniących rozmaite funkcje społeczne. Że nie walczy się z "jednolitością", nie dąży do różnorodności kulturowej w miejscach pracy. Może miałam błędne wrażenie, natomiast tak jak napisałam w recenzji - nie powinno być tak, że usprawiedliwia się jedną stronę bądź walczy o jej prawa kosztem tej drugiej.

      Usuń
  9. Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Wpadłam z rewizytą i widze, że zagoszczę tutaj na dłużej :)

    Jeśli chodzi o ksiązkę to niespecjalnie mnie ona interesuje, podobnie jak osoba Pani Omaby, jednak nie ujmuje treści - po prostu nie poczułam chęci poznania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3 Miło mi Cię tu widzieć :).

      Usuń
    2. Dziękuję za przywitanie - będę zagladać częściej :)

      Usuń
  10. PS Sprawę z komentarzem załatwiłam - usunęłam i zgłosiłam. Przepraszam za zamieszanie i dziękuję za uwagę. Nie miło ze strony tego kogoś :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kompletnie nie mam pojęcia, kto mógł zostawić ten komentarz, używając linka do mojego bloga i pisząc pod identycznym imieniem, co jednoznacznie wskazywałoby na mnie. Wydaje mi się, że nie jestem specjalnie znana w blogosferze, by się pode mnie podszywać, ale dziękuję za zgłoszenie tego faktu!

      Usuń
    2. Ja również? Nie wiem jakie kto miał intencje - zareklamować Twój blog a może co innego. Nie wiem a już pominę fakt, że treśc komentarza wskazywała na to, że osoba nie przeczytała wpisów ale z doświadczenia wiem, że wiele jest takich osób - nie oceniam i nie wnikam.
      Twój nick kilkukrotnie wpadł mi w oko na innych blogach ale tylko tyle. Dziękuję, że mi to zgłosiłaś - mogłam zareagować... na blogu i tak mam sporo spamu - nie potrzebne mi kolejne tym bardziej takie historie. Mogłam to zgłosić... Miło mi i dziękuję, że do mnie zajrzałaś (nie wiem jak do mnie trafiłaś), przeczytałaś wpis i napisałaś coś od siebie. Dziekuję ;) Teraz już rozpoznam kiedy Ktoś się pod Ciebie podszywa a kiedy to jesteś naprawdę Ty - o ile jeszcze do mnie zajrzysz :*

      Usuń
    3. Jak najbardziej będę do Ciebie zaglądać! Jesteś już u mnie na liście czytelniczej, choć Twój blog jest na innej domenie - ale chyba powinno mi pokazywać najnowsze posty.

      Usuń
    4. dziękuję - poczułam się wyróżniona :*
      Wydaje mi się, że powinno ;)

      Usuń
    5. Pokazuje - dziś Twój najnowszy właśnie mi się wyświetlił :D

      Usuń
  11. lubię biografie, ale z autobiografiami to zawsze jest ryzyko :P Czytałam (a właściwie słuchałam, bo to był audiobook), autobiografię Kuby Wojewódzkiego i też nie byłam zadowolona. Może dlatego, że jednak wolę obiektywne spojrzenie na postać, co przy autobiografii nie jest możliwe?
    Nie zamierzam sięgać po tę książkę. Również obawiam się, że bym się wynudziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a ja miałam przeczytane 200 stron książki Wojewódzkiego, ale przez zbieg okoliczności musiałam zostawić ją w bibliotece... A teraz czekam, aż odda ją osoba, która miała rezerwację po mnie, by ponownie wypożyczyć i dokończyć lekturę 😅😂.

      Usuń
  12. Mnie akurat ta książka nie interesuje, ale wiem, że jest dużo ludzi, którym się ona podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Autobiografii nie lubię czytać, w przeciwieństwie do biografii; te ostatnie są chyba szczersze. Jeśli taka jest Twoja opinia o tej książce, to nawet nie będę po nią sięgać, szczególnie, że osoba Michelle nie jest dla mnie jakimś autorytetem.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta książkę chyba wszyscyvczytali ;) zalala księgarnie i media społecznościowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest bardzo popularna np. na Instagramie - bodajże stamtąd też się o niej dowiedziałam.

      Usuń
  15. W sumie nawet nie kusiła mnie ta książka i dobrze bo pewnie by mnie tylko zdenerwowała. Dokładnie popieram zdanie, że trzeba sprzeciwiać się dyskryminacji ale nie kosztem drugich. niektórzy już zauważyli, że kosztem poprawności politycznej aktualnie dyskryminowani są najbardziej biali heteroseksualni mężczyźni. Na nich można najeżdżać a nie mają prawa się bronić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, bo ich obrona jest od razu traktowana jako przejaw ataku i kolejnej dyskryminacji. Zgadzam się.

      Usuń

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)