środa, 15 września 2021

C.J. Tudor - "Płonące dziewczyny"

Haneczkie czyta instagram.com/hannamariarita

"Płonące dziewczyny" to czwarta książka C.J. Tudor. Miałam okazję przeczytać wszystkie poprzednie thrillery jej autorstwa (w kolejności wydania, jak i czytania przeze mnie: "Kredziarz", "Zniknięcie Annie Thorne" oraz "Inni ludzie"), ale jak dotąd żaden z nich nie zmaltretował mnie psychicznie w takim stopniu, jak właśnie "Płonące dziewczyny". Czytałam tę książkę na raty. Odłożyłam ją na jakiś czas, bo ze względu na tematy związane z egzorcyzmami, zjawami i innymi, była dla mnie zbyt mocna.

Miejscem akcji "Płonących dziewczyn" jest niewielka angielska wieś, którą tajemnice i mrok spowijają od pokoleń. Dość często w literaturze spotykamy się z umiejscowieniem fabuły właśnie poza miastem, w związku z czym motyw sekretów małej społeczności jest znany - ale i chyba lubiany, o czym świadczy sympatia czytelników do tego typu książek.

W recenzjach pozostałych powieści C.J. Tudor wspominałam o nastroju grozy - tutaj jest podobnie, a autorka podsyca go wspomnianymi na początku wątkami. Mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że to książka z pogranicza thrillera a horroru. Pojawiają się elementy metafizyki, jak w "Innych ludziach". Jest tu też naprawdę dużo cytatów - głównie o wierze, które bardzo mi się spodobały. Nie mam w zwyczaju zaznaczać fragmentów książki, choć czasem robię im zdjęcia i potem wykorzystuję w recenzji, ale tym razem ani nie korzystałam ze znaczników czy podkreśleń, ani nie utrwaliłam konkretnych cytatów na fotografiach. Bardzo szybko domyśliłam się jednak chyba najbardziej istotnej dla tej powieści kwestii... Oczywiście nie mogę wyjaśnić, o co mi chodzi. Choć autorce udawało się zbijać mnie z tropu co do innych zagadnień, to w tej konkretnej sprawie trwałam w pierwotnym przekonaniu niemal niewzruszona (był jeden moment zawahania, może więcej, przyznaję), a kolejne strony przynosiły ku temu więcej argumentów.

Mimo że, jak wspomniałam na początku recenzji, musiałam dawkować sobie tę lekturę, a wręcz na jakiś czas ją odłożyć, nie zmienia to jednak faktu, że w pewnym momencie musiałam przyznać nawet sama przed sobą, że jest ciekawa i po prostu dobra... choć momentami przerażająca! Odradzałabym ją wrażliwcom - ale ci zapewne nawet nie sięgają po thrillery 😉. No cóż, sama to sobie zrobiłam!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.

Moje media społecznościowe - zachęcam do zaobserwowania!
  

Podobne książki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)