poniedziałek, 8 listopada 2021

F. Scott Fitzgerald - "Wielki Gatsby" | recenzja

Jestem niezmiernie wdzięczna, że dzięki współpracom mogę poznawać wyjątkowe historie. Tym razem miałam okazję przeczytać książkę zaliczaną do klasyki literatury - a mowa o powieści "Wielki Gatsby" F. Scotta Fitzgeralda, którą otrzymałam z księgarni TaniaKsiazka.pl. Cieszę się wręcz podwójnie, ponieważ to wydanie z wydawnictwa Świat Książki jest przepiękne. Twarda oprawa, pozłacane elementy pobłyskujące w świetle... Zdjęcie nie oddaje tego, jak to wyjątkowo wygląda. Jako typowa sroka okładkowa jestem zachwycona!

Ameryka, lata 20. XX wieku. Prosperity, rewolucja w modzie, powstanie mass mediów. W tym właśnie okresie osadził snutą przez siebie historię amerykański pisarz. Jej tytułowym bohaterem jest Gatsby. Wielki Gatsby. Postać owiana tajemnicą, intrygująca wszystkich, którzy kiedykolwiek usłyszeli jego nazwisko, w pewnym sensie wręcz... niepokojąca. Jakie sekrety skrywa w sobie ten człowiek?

Historię Gatsby'ego poznajemy z perspektywy mężczyzny, który z sąsiada zafascynowanego postacią tytułowego bohatera staje się wręcz jedyną osobą, o której ten mógłby powiedzieć "przyjaciel" czy "powiernik". Choć początkowo "Wielki Gatsby" wydawał się lekturą zwykłą, to było tak jedynie na pozór. W tej powieści znajdziemy o wiele więcej. Jest w niej tragizm, wyjątkowa ironia losu. Jest sportretowanie ludzkich namiętności, rozdarcia emocjonalnego, ucieczki od odpowiedzialności. Przede wszystkim wyjątkowo znamienne jest zakończenie, do którego chciałabym się odnieść i napisać coś więcej. Zatem napiszę, ale jeśli nie czytaliście tej książki, pomińcie proszę kolejny akapit, ten pisany kursywą.

Tym, co najbardziej mnie dotknęło w zakończeniu, była kwintesencja życia na pokaz, swego rodzaju blichtru, otaczania się ludźmi, których nie interesuje nasze wnętrze, lecz jedynie powierzchowność i bogactwo. Przyjęcia, jakie urządzał Gatsby, cieszyły się wyjątkowym zainteresowaniem. Do willi Gatsby'ego, wiecznie rozświetlonej, przepełnionej śmiechem i muzyką, przychodziły całe tłumy. A w jego ostatniej drodze towarzyszyło mu zaledwie kilka osób. Jest w tym pewien tragizm, a mnie od razu przypomniała się scena z filmu o Mozarcie, gdzie podczas pogrzebu jego ciało ląduje w zbiorowej mogile... Oczywiście - Gatsby miał swój cel w urządzaniu tak wielu przyjęć. Miłość (bądź też pewne jej wyobrażenie, którym się kierował), której poświęcił całe swoje życie, okazała się nie być tego warta.

Być może późno poznaję klasykę literatury, ale z każdą kolejną przeczytaną książką przekonuję się na własne oczy (dosłownie!), że nie bez powodu takie miano otrzymała.

Sprawdźcie tegoroczne bestsellery w popularnej księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl (donoszę, że na to piękne wydanie "Wielkiego Gatsby'ego" trwa obecnie promocja!).

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Księgarni Tania Książka [współpraca].

Moje media społecznościowe - zachęcam do zaobserwowania!
  

2 komentarze:

  1. Piękne zdjęcie!
    Ogladałam bardzo dawno film z Robertem Redfordem w tej roli, ale książki nie czytałam; muszę nadrobić te zaległości i ją przeczytać:))
    Buziaczki:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bym chciała obejrzeć ten film z Leonardo diCaprio :).

      Usuń

Drodzy Czytelnicy!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa.
Bardzo lubię długie komentarze, zatem jeśli chcecie napisać coś więcej - śmiało! Przeczytam i odpowiem na nie z przyjemnością :)

Życzę miłych chwil przy odwiedzaniu mojego bloga :)