Mogę już przyznać z pełną świadomością, że Daphne du Maurier to moja ulubiona autorka książek. Po lekturze zachwycającej "Rebeki", która oczarowała mnie wspaniałym stylem pisania, oraz "Mojej kuzynki Racheli", która wprawdzie nie strąciła wspomnianej lektury z piedestału, ale była intrygująca, przyszedł czas na "Oberżę na pustkowiu" w tłumaczeniu Wacławy Komarnickiej.
Miałam okazję zapoznać się z nią w przepięknym wydaniu z Serii Butikowej Albatrosa. A już w październiku w tej kolekcji pojawi się kolejna powieść autorstwa Daphne du Maurier - "Kozioł ofiarny"! Oczywiście nie mogę się doczekać, tej książki jeszcze nie czytałam :)
Lektura powieści "Oberża na pustkowiu" była swoistą literacką ucztą. Przyjemność płynęła niemal z każdej strony, którą przewracałam, chłonąc historię dwudziestotrzyletniej Mary Yellan, przybyłej do owianej złą sławą oberży Jamajka. Daphne du Maurier uczyniła ją silną, odważną i bezkompromisową, co, gdy przypomnimy sobie bezimienną główną bohaterkę z "Rebeki", stanowi wyraźny kontrast w kreacji pierwszoplanowych postaci przez tę autorkę. Ale i sama "Oberża na pustkowiu" pełna jest kontrastów. To książka, która ukazuje okrutne ludzkie żądze, wywołując w nas niepokój, z drugiej zaś strony pojawia się w niej wątek romantyczny, któremu osobiście kibicowałam - być może nie ja jedyna? A zakończenie ukontentowało mnie.
Cieszę się więc z lektury "Oberży na pustkowiu", która okazała się suspensem we wspaniałym wydaniu. Mroczna, niepokojąca, napisana pięknym językiem (a zatem zacnie przetłumaczona), intrygująca i zachwycająca zarazem. Czytajcie Daphne du Maurier!
Mam w planach tę mroczną powieść, którą wszyscy tak chwalą.
OdpowiedzUsuń