"Większość bezwzględna" to drugi tom cyklu political fiction zatytułowanego "W kręgach władzy" autorstwa Remigiusza Mroza. Część pierwsza, czyli "Wotum nieufności" spodobała mi się - na szczęście, bo moje poprzednie przygody z twórczością tego autora nie rysowały się zbyt obiecująco.
W "Większości bezwzględnej" na scenie politycznej pojawia się nowa osoba, jak dotąd w zupełności niezwiązana z rządem i władzą. Nie oznacza to jednak, że nie odegra ona dość dużej roli i nie popsuje szyków niektórym bohaterom. Ponadto, autor wprowadza inną kluczową postać, ale... Ciężko mi tutaj lawirować pomiędzy odpowiednimi określeniami, by nie zaspoilerować zarówno wątków przewidzianych w niniejszym tomie, jak i w poprzednim. Mam bowiem cały czas na uwadze, że książka ta jest drugą częścią cyklu. Wobec tego rozpisując się na temat fabuły być może popsułabym czytelnicze plany osobom, które po pierwszy tom jeszcze nie miały okazji sięgnąć. Bywa, że nawet okładka zdradza zbyt wiele - nawet, gdy nie mamy do czynienia z serią, lecz pojedynczą książką.
Jak zatem rysują się moje odczucia po przeczytaniu "Większości bezwzględnej"? W porównaniu do tomu pierwszego, wypada ona moim zdaniem nieco bladziej, aczkolwiek i tutaj autor pokusił się charakterystyczne zwroty akcji i tzw. cliffhangery zamykające dane rozdziały. Dzieje się dużo, ale też miałam dość ambiwalentne wrażenie, jakby z jednej strony było to jednak zbyt dużo, jak na jeden tom i taką ilość stron, a z drugiej - jakby książka nieco się rozwlekała. Podoba mi się oprawa graficzna wszystkich części - spójna, utrzymana w pewnej określonej konwencji. Pozostał mi jeszcze jeden tom - zobaczymy, jak pan Mróz zamknie całą serię i co wydarzy się na wykreowanej przez niego polskiej scenie politycznej.
Instagram: @hannamariarita
Oj, mi się ten tom w ogóle nie podobał. Akcja jakoś dziwnie rozwlekła, a na dodatek wykazana nieznajomość Konstytucji (w której pisze, że nie można zastosować prawa łaski do osób skazanych przez TS) i realiów studiowania prawa na UW. W ogóle zauważyłam, że nie można tak ufać we wszystko, co autor pisze w sensie prawnym, znalazłam też błędy w "Przewieszeniu", "Trawersie", "Zerwie" i "Behawioryście", więc trochę słabo...
OdpowiedzUsuńZ tym się mogę zgodzić, ponieważ widziałam wiele słów krytycznych wobec niektórych zabiegów stosowanych przez autora właśnie co do prawniczych kwestii (mimo że posiada on stopień doktora nauk prawnych!).
Usuń