wtorek, 21 kwietnia 2020

Ian McEwan - "Pierwsza miłość, ostatnie posługi"


     Pierwszy raz miałam do czynienia z prozą Iana McEwana i muszę na początek przyznać, że jest to książka dość... dziwna - w dwojakim tego słowa znaczeniu. Po pierwsze, pisana na pozór chaotycznym językiem, długimi zdaniami, przez co można się gubić w trakcie, a po drugie - specyficzność tej książki tkwi nie tylko w zagadnieniach, jakie autor porusza, lecz również w tym, w jaki sposób to robi. Bo przyznajcie, literatura oscylująca tematyką wokół zabójstw, pedofilii, stosunków kazirodczych może nie jest popularna, ale istnieje, i czytając daną pozycję możemy przeżywać całą gamę rozmaitych odczuć - od obrzydzenia, przez strach, po fascynację, co jest zupełnie zrozumiałe. Ale proza McEwana wywołuje jakby wszystkie te odczucia naraz! Niespotykane. Autor wciąga czytelnika tym sposobem prowadzenia narracji, a każde kolejne zdanie na pół strony idealnie oddaje dramaty i doznania bohaterów przedstawianych historii - impulsywność, namiętność, strach, nadzieję. Ukazuje ludzką psychikę, kreśli słowami portrety postaci, obnaża perwersje, jakie kryją się w każdym z nas, nawet jeśli sami nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ciekawe, prawda?

     Sam autor wspomina we wstępie do wydania, że gdy sięgnął po pewnym czasie do tych opowiadań, używanie "przecinków w charakterze pełnoprawnych kropek" go irytowało. Mogę się zdecydowanie zgodzić z opiniami zamieszczonymi na tylnej okładce - pozwolę sobie przytoczyć: "Pisarstwo McEwana jest jednocześnie i wspaniałe, i... pokręcone" ("Boston Sunday Globe"), "McEwan w magiczny sposób tworzy świat, który może przerażać" (The Village Voice").

Tak, ten świat może przerażać.
Może też fascynować.
Doceniajmy lektury, które mogą wywołać w nas takie uczucia, nawet jeśli tematy w nich poruszane wydają się perwersyjne czy drażliwe.

A ja doceniam też piękne wydanie w twardej oprawie.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros :)

Moje media społecznościowe:
  

wtorek, 14 kwietnia 2020

Lena Niewelt - "Paragrafy mody"



Czy są na sali fani bądź fanki Chanel, Dolce&Gabbana, Diora...? Lub naszych rodzimych marek, takich jak Bizuu czy byDziubeka? Książka "Paragrafy mody" jest jak dotychczas jedyną bądź jedną z nielicznych polskich publikacji poświęconych szeroko rozumianemu prawu mody. Od autorki wymagała potężnego researchu. Dużo w niej informacji nie tylko stricte teoretycznych, z zakresu prawa autorskiego, ochrony znaków towarowych, etc., ale i takich bardziej praktycznych. Najbardziej zainteresował mnie chyba rozdział dotyczący współpracy z influencerami.

Ta duża ilość informacji jest z jednej strony zaletą książki, a z drugiej, niestety, jej wadą. Publikacja liczy niewiele stron, dlatego ciężko jest zmieścić na niej tak dużą dawkę wiedzy bez sprawienia na czytelniku wrażenia przesytu. Brnąc przez lekturę, doświadczyłam chaosu i pewnej niespójności. Z drugiej strony zaś czułam też, że niektóre tematy nie zostały wyczerpane. Gdyby książka miała więcej stron, na pewno i wilk byłby syty, i owca cała ;-).

Czekam jednak na kolejne publikacje autorki, bo fajnie jest połączyć przyjemne z pożytecznym.

sobota, 4 kwietnia 2020

Beth O'Leary - "Współlokatorzy"



"Współlokatorzy" to książka, którą czytał już chyba każdy. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros i ja mogłam zapoznać się z tym wydawniczym hitem.


Historia jest wprawdzie dość oczywista i przewidywalna... ale w pewnym momencie autorka serwuje czytelnikom niezły plot twist, po którym można mieć pewne wątpliwości, jak to się wszystko dalej potoczy. To bardzo cenny zabieg, ponieważ dzięki niemu zyskuje fabuła. "Współlokatorzy" to książka wciągająca i przyjemna. Zakończenie wydaje się niczym oblepione lukrem, więc czytelnicy wyczuleni na banał, szczęśliwe sploty akcji i przesadny romantyzm mogą przewracać oczami (przyznaję, mi się zdarzyło), ale w dobie ostatnich wydarzeń potrzeba lekkich, pozytywnych książek.


Szczerze mówiąc, rzadko sięgam po tego typu literaturę, ale nie zawiodłam się na "Współlokatorach". Historia zaserwowana przez autorkę spodobała mi się, mam wobec niej pozytywne odczucia, bo i ona jest sama w sobie pełna optymizmu, nadziei i miłości. Czyli tego wszystkiego, czego właśnie teraz najbardziej nam potrzeba. Polecam w wolnej chwili sięgnąć po "Współlokatorów" każdemu, kto jeszcze uchował się po mnie bez znajomości tej lektury ;-).


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros :)

Moje media społecznościowe:
  

czwartek, 2 kwietnia 2020

Stephen L. Petranek - "Jak będziemy żyć na Marsie"



Mogę być nieco nieobiektywna przy tej recenzji, ale liczę na to, że tematyka kosmosu jest dla Was równie interesująca. Ogrom Wszechświata, wobec którego jesteśmy niczym mrówki, nieodgadnione prawa fizyki, piękno kosmosu... To wszystko jest niezmiernie intrygujące, a przy tym też przerażające...

Stephen L. Petranek przedstawia dążenia człowieka do postawienia pierwszego kroku na Czerwonej Planecie. Spacer po Księżycu już za nami, czas zatem odkryć kolejne tajemnice kosmosu. Zauważcie, że w tytule nie ma znaku zapytania. Można zatem przypuszczać, że zdaniem autora życie na Marsie wydaje się być jedynie kwestią czasu. I w książce pisze on właśnie m.in. o tym, ile może nam zająć zaludnienie Marsa i jak to w praktyce będzie wyglądało. Co więcej, zdaje on sobie sprawę z tego, że to firmy prywatne mogą szybciej "podbić" kosmos niż NASA. Mamy przecież Elona Muska i jego odnoszące sukcesy projekty.

Jakkolwiek książkę można rozpatrywać jako mniej lub bardziej prawdopodobny scenariusz, daje ona do myślenia. Znajdują się w niej również zdjęcia, co zdecydowanie wzbogaca zawartość. Polecam ją przede wszystkim fanom literatury dotyczącej eksploracji kosmosu, a także tym, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej na temat międzyplanetarnych podróży.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Relacja :)

Polecane posty o podobnej tematyce: #TED Books.
Moje media społecznościowe: