Po thrillery psychologiczne sięgam praktycznie w ciemno, zwłaszcza te wydane przez Czarną Owcę. Mam to chyba po mojej rodzicielce - ona również bardzo lubi ten gatunek literacki (a tu możecie zajrzeć na jej bloga: klik).
"Matka wie najlepiej" to książka, która zrobiła na mnie duże wrażenie. Sam pomysł na fabułę jest niespotykany, oryginalny - tego jeszcze nie było. Kira Peikoff wykorzystała swoją wiedzę z zakresu bioetyki - ukończyła bowiem studia dotyczące tej dziedziny nauk. Jest to temat gorący, kontrowersyjny. Docierają do nas informacje o eksperymentach genetycznych, dążeniach do stworzenia człowieka idealnego... Sama kilka lat temu brałam udział w konferencji z tematem, który oscylował wokół tego zagadnienia.
Wracając już do samej książki, choć często bywa tak, że zamysł jest świetny, a wykonanie woła o pomstę do nieba, to w tym przypadku autorka równie dobrze poradziła sobie z poprowadzeniem wykreowanej przez siebie historii. "Matka wie najlepiej" wciąga, intryguje. Co do bohaterów, w szczególności spodobała mi się postać Jillian, charyzmatycznej, uzdolnionej i ambitnej młodej pracownicy doktora Nasha. Czy uczennica przerosła mistrza? Jaki chytry plan realizuje Jillian bez wiedzy swojego przełożonego?
Takie powieści czyta się z przyjemnością.
Brzmi interesująco :)
OdpowiedzUsuń