W sylwestra rzutem na taśmę skończyłam jeszcze lekturę "Kozła ofiarnego", napisanego przez - mogę to przyznawać z pewnością - moją ulubioną autorkę, Daphne du Maurier. Poznałam ją poprzez "Rebekę", a potem sukcesywnie, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros, czytałam kolejne jej książki: "Moją kuzynkę Rachelę" oraz "Oberżę na pustkowiu".
"Kozioł ofiarny" to historia mężczyzny, który poznaje we Francji swojego sobowtóra - hrabiego de Gué. Na skutek splotu wydarzeń nasz bohater wpada w swoistą pułapkę, a czytelnik wraz z nim próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Kolejne karty książki odsłaniają tajemnice przeszłości rodu de Gué...
Cenię sobie twórczość Daphne du Maurier za prozę wypełnioną tajemniczością, podszytą mrokiem, okraszoną delikatnym dowcipem. Zasadniczo zagadką jest, jak pokieruje ona losami bohaterów. W "Koźle ofiarnym" tych możliwości było kilka, przez co zakończenie odbierzemy albo pozytywnie, poznając rozstrzygnięcie zgodne z naszymi oczekiwaniami, albo nieprzyjemnie się rozczarujemy, otrzymując inny epilog niż taki, na który liczyliśmy. Zauważyłam też tendencję do pozostawiania nieco otwartych losów bohaterów, pewnych niedopowiedzeń, lecz jakkolwiek nie przepadam za tego typu zakończeniami, w przypadku du Maurier jestem zupełnie nieobiektywna. I gorąco polecam Wam jej twórczość!
Nie miałam okazji poznać twórczości tej autorki, ale chętnie bym to zrobiła.
OdpowiedzUsuń